Polak wygrał Australian Open! Wielki dreszczowiec w finale. Historyczny sukces

W ten weekend w finałach Australian Open zabraknie polskich singlistów, ale po raz drugi z rzędu występy Biało-Czerwonych w Melbourne kończył meczem o tytuł Jan Zieliński. Poprzednio grał w sobotnim finale debla, teraz został mu - będący nagrodą pocieszenia - piątkowy finał miksta. W poprzedniej edycji schodził z kortu po ostatnim meczu rozczarowany, teraz z trofeum w rękach. Trofeum, jakiego nie zdobył wcześniej nikt z jego rodaków.

Mikst to najmniej prestiżowa konkurencja w tenisie, ale Hsieh i Zieliński razem z Krawczyk i Skupskim sprawili, by nikt, kto zdecydował się obejrzeć ich piątkowy finał, nie żałował. W dwugodzinnym spotkaniu było parę bardzo efektownych zagrań, zwroty akcji i napięcie do samego końca. 

Rok temu Zieliński i Hugo Nys przegrali z australijskim deblem Rinky Hijikata - Jason Kubler, który wystąpił dzięki "dzikiej karcie". Teraz odpadli w ćwierćfinale. Polak zgłosił się też do miksta, jak robi wielu deblistów. Robił tak też przez cały poprzedni sezon, ale wówczas za każdym razem przegrywał mecz otwarcia. Zawsze z inną partnerką. Teraz - przy pierwszy wspólnym występie z Hsieh - ten dodatkowy start osłodził mu wcześniejsze wyeliminowanie z koronnej konkurencji.

38-latka z Tajwanu to prawdziwa weteranka, która mimo licznych sukcesów w deblu i wielu lat startów, teraz po raz pierwszy dotarła do wielkoszlemowego finału w mikście. Miała dotychczas w dorobku sześć takich sukcesów w deblu (French Open 2014 i 2023 oraz Wimbledon 2013, 2019, 2021 i 2023). W weekend stanie przed szansą na powiększenie go o kolejny - zagra bowiem też w decydującym spotkaniu w tej konkurencji.

Krawczyk i Skupski są znacznie bardziej zgranym duetem - wspólnie triumfowali już dwukrotnie w Wimbledonie (2021 i 2022). Amerykanka wygrała też w mikście French Open 2021 i US Open 2021 z innym Brytyjczykiem - Joe Salisburym. Skupski zaś - poza tytułami wywalczonymi razem z nią ma jeszcze triumf w ubiegłorocznej rywalizacji debli w Wimbledonie, w której partnerował mu Wesley Koolhof. Ten ostatni współpracuje z Mariuszem Fyrstenbergiem, który jest też trenerem Zielińskiego.

W piątek górą jednak był duet "świeżaków". Choć mecz zaczął się od dwóch autowych zagrań Polaka, a on i jego partnerka dopiero po grze na przewagi wygrali gema otwarcia, to duet ten później wyraźnie się rozkręcił. Pary szły początkowo łeb w łeb. Po stronie amerykańsko-brytyjskiego duetu było cały czas skupienie, a u Hsieh i Zielińskiego więcej luzu i tenisowych fajerwerków. Zawodniczka z Tajwanu uśmiechnęła się szeroko w piątym gemie, gdy ledwo zmieściła w korcie piłkę bardzo niepewnym uderzeniem. Chwilę później - przy stanie 3:3 - nie było jej już do śmiechu, bo przy jej serwisie stracili podanie. W ostatniej akcji weteranka nie poradziła sobie z returnem Krawczyk. Zrehabilitowała się w pełni w dziewiątym gemie, gdy m.in. popisała się punktowym returnem, gdy Skupski serwował z prędkością niemal 200 km/h. Na koniec tego gema Brytyjczyk pomógł jeszcze rywalom, notując podwójny błąd.

Ale polsko-tajwańska para nie musiała liczyć tylko na takie prezenty. W 12. gemie zaliczyli popisową akcję - Zieliński w trakcie wymiany zaliczył w biegu tweenera tyłem (zagranie piłki między nogami), a akcję po kolejnych kilku uderzeniach wykończyła czujna Hsieh. Przeciwnicy doprowadzili jednak do tie-breaka, w którym od stanu 0-2 wygrali trzy akcje z rzędu i wypracowali cenną dwupunktową przewagę przy remisie 4-4. Tajwanka i Polak obronili pierwszą piłkę setową, ale przy drugiej już spasowali.

Druga partia to efektowny powrót tych zawodników. Po stracie podania przy serwisie Zielińskiego przegrywali już 2:4 i byli dwa gemy od porażki. Wówczas jednak nastąpiła u nich wielka mobilizacja i wygrali cztery kolejne gemy. W obu gemach przy podaniu rywali doszło do walki na przewagi - za pierwszym razem pomogło im szczęście, bo piłka po zagraniu Krawczyk odbiła się od taśmy i wróciła na stronę Amerykanki i Brytyjczyka. Przy drugiej okazji zawodniczka z USA nie poradziła sobie na koniec po zagraniu z głębi kortu 27-latka z Warszawy.

Chwilę później on i jego partnerka doprowadzili do remisu w całym meczu i rozstrzygającego super tie-breaka. A jego zaczęli w wymarzony sposób - od prowadzenia 4-0. Nerwowo zrobiło się w drugiej części tego fragmentu pojedynku, gdy najpierw od stanu 7-4 stracili trzy punkty z rzędu, a nieco później musieli bronić piłki meczowej po asie Brytyjczyka. Ale dwa kluczowe punkty należały do Polaka i Tajwanki.

To pierwszy w karierze tytuł wielkoszlemowy Zielińskiego, który jest trzecim polskim triumfatorem prestiżowej rywalizacji w Melbourne. Dwaj poprzedni cieszyli się z sukcesu w deblu - Wojciech Fibak z Kimem Warwickiem w 1978 roku, a 36 lat później Łukasz Kubot z Robertem Lindstedtem.

Zieliński przerwał też czarną passę Polaków w wielkoszlemowych finałach w mikście. Dotychczas bilans ten wynosił 0–5.