Grzegorz Braun w Sejmie o "zgryźliwych tetrykach". Wymiana zdań z ...

— Panie marszałku, kiedy zamykał pan wczorajszy dzień I posiedzenia Sejmu X kadencji, z tego miejsca pan prezes Jarosław Kaczyński wygłosił zdanie, które nie miało charakteru ocennego, stwierdzał fakt: "Donald Tusk agentem niemieckim" — rozpoczął Grzegorz Braun, przypominając incydent z poniedziałkowego posiedzenia.
Zdaniem Brauna jeśli Kaczyński wie coś o rzekomej agenturalności Tuska, powinien był coś z tym zrobić. — Rozumiem, że pan prezes nie dopełnił obowiązków, a może przekroczył uprawnienia. Być może wszedł w posiadanie informacji, do których nie miał prawa docierać. A być może nie dopełnił obowiązku, ponieważ nie uruchomił żadnych procedur, które by doprowadziły do zbadania i napiętnowania w przypadku zdrady narodowej — kontynuował Braun.
— Panowie Kamiński i Wąsik najwyraźniej także nie dopełnili obowiązku. Z tego miejsca padały już podobne zdania i powinni byli siedzieć, albo Milczanowski, albo Oleksy, albo Morawiecki — dodał polityk Konfederacji.
Następnie Braun domagał się: "ktoś powinien wreszcie siedzieć". Odniósł się też do komentarza Hołowni na temat wystąpienia Kaczyńskiego. — To nie jest sprawa, panie marszałku, "prywatnego chamstwa", jak był pan łaskaw to podsumować, prywatnego chamstwa i braku zdolności do przestrzegania norm współżycia społecznego. Proszę nie sprowadzać tego na tory prywatnego konfliktu dwóch zgryźliwych tetryków. Mówmy o sprawach... — mówił Braun o Kaczyńskim i Tusku.
W tym momencie Szymon Hołownia wyłączył mu mikrofon, ponieważ poseł przekroczył czas wystąpienia.
— Pytam, kto będzie siedział — wołał do marszałka Braun, już przy wyłączonym mikrofonie.
— Dowiemy się w swoim czasie. Na razie proszę, żeby to pan usiadł — odpowiedział marszałek Sejmu.