El Clásico, a nie Gran Derbi. Ale czy aby od zawsze? › FCBarca.com

Już jutro piłkarze FC Barcelony oraz Realu Madryt wybiegną na murawę Camp Nou i zmierzą się w 254. El Clásico. Tak naprawdę jednak to określenie towarzyszy nam dopiero od niedawna i obejmuje stosunkowo niewielką część barcelońsko-madryckiej rywalizacji.
Pierwszy raz ta kwestia zainteresowała mnie, gdy czytałem książkę Sida Lowe zatytułowaną „Fear and Loathing in La Liga: Barcelona vs Real Madrid”. Ukazała się ona w 2014 roku, a autor na jej łamach stwierdzał, że określenie el clásico dla pojedynków hiszpańskich gigantów to stosunkowo nowe wówczas zjawisko, zapożyczono z rywalizacji River Plate z Boca Juniors Buenos Aires. Przez większość czasu starcia Realu z Barceloną były po prostu określane mianem derbów (derbi).
Krótki research pokazał, że rzeczywiście termin el clásico jeszcze całkiem niedawno mógł być w hiszpańskim futbolu wieloznaczny. Okazuje się, że w przeszłości zdarzało się określać w ten sposób pojedynki Realu Madryt z Athletikiem – były to bowiem drużyny, które mierzyły się ze sobą najczęściej w historii. Dopiero w sezonie 2011/2012 rywalizacja pomiędzy Los Blancos, a ekipą z Katalonii stała się tą mającą najwięcej „odcinków”, a co za tym idzie – tą najbardziej „klasyczną” (pojedynkowi madrycko-baskijskiemu przypadło zaś miano „starego klasyku” – El Viejo Clásico). Mało tego, w historii hiszpańskiej prasy sportowej określenie el clásico zostało również użyte do opisania meczu Realu Madryt z… Atlético.
Podsumujmy zatem – jeszcze w nie tak odległych czasach brak było w hiszpańskim futbolu szczególnego terminu dla rywalizacji barcelońsko-madryckiej. Często była ona po prostu określana mianem jednych z wielu meczów derbowych (derbi). Nawet obecnie Królewska Akademia Hiszpańska (RAE) wskazuje w prowadzonym przez siebie słowniku, że rywalizacja derbowa to „spotkanie pomiędzy dwoma zespołami, których kibice nieustannie ze sobą rywalizują, prawie zawsze z przyczyn regionalnych lub lokalnych”. Mamy tutaj zatem margines pozwalający na określenie mianem derbów starcia drużyn niezależnie od odległości pomiędzy ich siedzibami – kluczowa jest bowiem intensywność rywalizacji ich fanów.
Nie ma się co zatem dziwić polskim mediom, które szukając jakiegoś wyróżnika dla ekscytujących już wówczas pojedynków pomiędzy FC Barceloną a Realem Madryt zaczęły określać je mianem wielkich derbów (Gran Derbi). Określenie to było jeszcze kilkanaście lat temu powszechnie stosowane w Polsce – używały go największe media sportowe czy portale wyspecjalizowane w przekazywaniu informacji o uczestnikach tej rywalizacji. Zdarzało się to nawet tym najlepszym :)
Powiecie: ale przecież Gran Derbi to rywalizacja pomiędzy dwoma klubami z Sewilli, Betisem oraz Sevillą FC. Odpowiem: owszem, ale z identycznym zastrzeżeniem – dopiero od stosunkowo niedawna. Gdy przekopywałem się przez archiwa hiszpańskiej prasy sportowej nie udało mi się znaleźć praktycznie żadnego przypadku, aby określenie to zostało użyte w obecnie funkcjonującym kontekście. Zmieniło się to w 2016 roku, w wyniku… akcji marketingowej zapoczątkowanej przez oba kluby oraz La Ligę.
Sevilla FC y Real Betis se unen para promocionar la marca #ElGranDerbi. https://t.co/3fyZ1whGux pic.twitter.com/Z1MNTIuRP4
— LaLiga (@LaLiga) September 17, 2016
Ostatnio potencjał posiadania takiego wyróżnika dostrzegły również FC Barcelona i Real Madryt, ramię w ramię wnioskując o zarejestrowanie el Clásico jako znaku towarowego określającego ich rywalizację.
Niezależnie zaś od kwestii prawnych, dziś wszystko jest jasne – kluby z Sewilli mierzą się w Gran Derbi, a starcia pomiędzy drużynami ze stolic Katalonii i Hiszpanii to El Clásico. Warto jednak pamiętać, że nie zawsze tak było, zwłaszcza, gdy jakiś skonsternowany, najczęściej starszy kibic spyta Was o coś związanego z Gran Derbi – fakt, że może mieć na myśli starcia Blaugrany z Los Blancos może wynikać po prostu z przyzwyczajenia, a nie z ignorancji.