Krzysztof Stanowski ogłosił start w wyborach, ale nie chce wygrać ...
Jest połowa lutego 2024 roku. To właśnie wtedy na platformę YouTube, na nowo powstałym kanale, wchodzi pierwszy odcinek autorskiego formatu Dziennikarskie Zero ujawniający prawdę o samozwańczej celebrytce, która zmyśloną historią sukcesu amerykańskiej modelki omamiła sporą część polskich mediów.
„Cała prawda o Derpienski” to dwugodzinny, przekrojowy materiał, który w ciągu następnego roku okaże się najpopularniejszą i najbardziej dochodową produkcją Kanału Zero. Łącznie zrobi on ponad 4 miliony wyświetleń, a Stanowski — jak sam ujawni na początku stycznia 2025 r. — zarobi na nim 138 tys. złotych (druga część tego materiału wygeneruje blisko 94 tys. zł). W całym 2024 roku Kanał Zero osiągnie przychody na poziomie 26,75 mln zł i zysk EBITDA w wysokości 5,72 mln zł.
Nie minie jednak pierwszy rok działalności Kanału Zero, kiedy Krzysztof Stanowski wprawi w osłupienie polskie środowisko dziennikarskie i dużą część opinii publicznej pomysłem przeprowadzenia w swojej internetowej telewizji wywiadu z Januszem Walusiem — prawicowym ekstremistą, który w 1993 roku, na ulicy w RPA, zamordował czarnoskórego działacza walczącego z apartheidem, a który pod koniec 2024 roku został deportowany do Polski. Wywiad do końca roku się nie odbędzie, choć oficjalnie nie ze względu na falę krytyki, ani nie przez apel o wycofanie z Kanału Zero reklam wystosowany przez Akcję Demokracja. Stanowski wytłumaczy decyzję złym stanem zdrowia Walusia.
Odwołanie wywiadu — nawet jeśli tylko tymczasowe i niezwiązane z falą krytyki — będzie jednak wyjątkiem od reguły. W połowie stycznia 2025 Stanowski zresztą do pomysłu wróci.
O POMYŚLE WYWIADU Z JANUSZEM WALUSIEM CZYTAJ W ONECIE: Cezary Łazarewicz: Z mordercą nie prowadzi się celebryckich rozmów. "O co go pytać? Co czuł, jak zabijał?"
Biznes a polityka — czy Stanowskiemu opłacają się wybory prezydenckie?
Stanowski odpalił Kanał Zero 1 lutego 2024 r. i przez pierwszy rok działalności umiejętnie monetyzował za jego pomocą rozgłos wokół własnej osoby, zmieniając swój kanał w maszynkę do zarabiania pieniędzy. Na początku 2025 roku nie milkną też spekulacje o tym, że na fali swoich zasięgów Stanowski rzeczywiście — jak zapowiadał — może wystartować w wyborach prezydenckich. Osoby z bliskiego kręgu Stanowskiego zaznaczają jednak, że sam zainteresowany ma obawiać się, że nie każdy może zrozumieć taką formę satyry i że zbyt daleko może zepchnąć go to w politykę, co przełożyłoby się na spadek zasięgów i biznesowe ryzyko, jeśli chodzi o przyszłość kanału Zero. A jak podkreślają internetowi eksperci, dotychczasowe finansowe wyniki projektu świadczą o rynkowym sukcesie.
— To absolutny fenomen. Bez Krzysztofa Stanowskiego nie byłoby to możliwe. To on przyciągnął reklamodawców, to jego projekt i pomysł. To on jest magnesem dla widzów i sponsorów. Gdybyśmy zapytali ludzi, z kim kojarzy im się Kanał Zero, większość bez wahania wskazałaby jego nazwisko. Jeśli miałbym pokusić się o refleksję, powiedziałbym, że wartość Kanału Zero jest równa wartości Krzysztofa Stanowskiego — mówi Wojtek Kardyś, ekspert od social media i komunikacji internetowej.
Pytanie jednak, czy kanał oparty wizerunkowo niemal wyłącznie na jednym nazwisku nie stanie się zbyt mocno zależny od swojego twórcy. Taka sytuacja niesie ze sobą oczywiste ryzyko – każda zmiana wizerunkowa, kryzys medialny czy nawet osobista decyzja Krzysztofa Stanowskiego o wycofaniu się z aktywnego udziału w projekcie mogłaby znacząco wpłynąć na stabilność i przyszłość Kanału Zero.
Krzysztof Stanowski: od dziennikarza sportowego do biznesmena
Stanowski do branży medialnej trafił wcześnie. — W marcu 1997 roku zamieściłem pierwszy artykuł w „Przeglądzie Sportowym” a z pierwszej wypłaty kupiłem sobie elektroniczny zegarek na brązowym pasku i zaprosiłem koleżankę do McDonalda — pisał na swoim facebookowym profilu w 2015 roku. W 2002 roku pełnił rolę korespondenta „Przeglądu Sportowego” podczas Mistrzostw Świata w Korei Południowej i Japonii, a w 2005 objął stanowisko szefa działu piłkarskiego tej gazety. W kolejnych latach współpracował z „Super Expressem”, „Dziennikiem” oraz redakcjami magazynów „Futbol” i „Futbolnews”. W 2008 roku założył grupę medialną Weszło.
Tworząc portal Weszlo, Krzysztof Stanowski dorobił się licznej i oddanej grupy fanów, ale także wielu krytyków. Teksty publikowane na portalu od samego początku wyróżniały się ostrym, bezkompromisowym językiem. Początkowo anonimowi autorzy nie unikali kontrowersji, a ich komentarze były często pełne dosadności, ironii i celnych, choć nierzadko brutalnych uwag. Nie szczędzili inwektyw pod adresem swoich przeciwników, uderzając w czułe punkty i wywołując emocje zarówno wśród zwolenników, jak i krytyków portalu. Taki styl stał się szybko znakiem rozpoznawczym publikacji, przyciągając uwagę czytelników szukających nie tylko informacji, ale także wyrazistych opinii i mocnych puent.
Jak podkreślał Krzysztof Stanowski, na portalu pojawiały się treści nie takie, do jakich wszyscy byli przyzwyczajeni. — Z kulturą na bakier — komentował, tłumacząc m.in. używanie wulgaryzmów w tekstach.
Sukces pierwszego projektu Stanowskiego wzmocnił jego nazwisko na tyle, że nie był już tylko i wyłącznie dziennikarzem sportowym. Od 2014 zaczął funkcjonować kanał na Youtubie WeszłoTV, od 2018 klub piłkarski KTS Weszło, a od 2019 biuro podróży Weszło Travel, które organizowało wyjazdy na mecze piłkarskie w całej Europie. Z roku na rok rosła także jego rozpoznawalność na Twitterze (dziś X). Kiedy w 2019 r. Tomasz Smokowski, Mateusz Borek, Michał Pol wraz z Krzysztofem Stanowskim wpadli na pomysł uruchomienia Kanału Sportowego jego konto w serwisie społecznościowym śledziło ponad 250 tys. osób.
CZYTAJ TEŻ: „Zarabialiśmy chore pieniądze”. Kanał Zero rozpoczyna działalność. Wśród współpracowników: Mazurek, Tede, Zaorski i Gwiazdowski
Od Kanału Sportowego do Kanału Zero
Kanał Sportowy stał się internetowym fenomenem i świetnym biznesowym przedsięwzięciem. Po dwóch latach istnienia w 2022 roku (został założony w 2019 roku, ale realnie zaczęto działać rok później) miał 24 mln zł przychodu i ponad 5,5 mln zł zysku netto. Silne osobowości, różne wizje rozwoju i odmienne podejścia do zarządzania sprawiły, że napięcia między wspólnikami zaczęły narastać.
Stanowski czuł, że ma mocną pozycję, bo to materiały z jego udziałem cieszyły się ogromną popularnością. Przyczynił się do rekordowych wyświetleń Kanału Sportowego za sprawą realizacji kilku materiałów o Natalii Janoszek, polskiej celebrytce, która przedstawiała się jako aktorka robiąca karierę w Bollywood. Przez filmy poświęcone jej karierze medium zaczęło się błyskawicznie rozrastać, a Krzysztof Stanowski pokazał jak świetnie rozumie mechanizmy rządzące mediami społecznościowymi i wiralowość treści, pozwalającą na skokowy wzrost popularności, zasięgów i liczby subskrybentów.
W listopadzie 2023 roku Krzysztof Stanowski zdecydował się odejść z Kanału Sportowego i sprzedać swoje udziały Maciejowi Wandzlowi, byłemu współwłaścicielowi Legii Warszawa. Następnie ogłosił start swojego własnego projektu zachęcając śledzącą go społeczność do zasubskrybowania nowego kanału. Jak sam przyznawał, założenie kanału prawie trzy miesiące przed właściwym startem to ruch biznesowy. — Wasze suby pozwolą mi nadać odpowiedni rozmach i ułatwią rozmowy ze sponsorami — stwierdził. Na kanale przed właściwym startem opublikował tylko jedno wideo, w którym wyjaśniał, czym będzie jego nowy projekt.
Jak zarabia Kanał Zero?
W styczniu 2024 roku, a więc jeszcze przed oficjalnym startem, Kanał Zero zgromadził już 544 tys. subskrybentów na YouTube. W lutym, kiedy projekt oficjalnie uruchomiono liczba ta przekroczyła 900 tys., a w marcu kanał osiągnął imponujący próg 1 mln subskrypcji. Obecnie obserwuje go ponad 1,42 mln użytkowników. Do końca 2024 roku na Kanale Zero opublikowano ponad 2,7 tys. materiałów, które łącznie wygenerowały około 450 mln wyświetleń. Jak ujawnił Krzysztof Stanowski, dzięki wsparciu sponsorów udało mu się uniknąć większych wydatków z własnych środków na start Kanału Zero. Łączna kwota przekazana z góry przez partnerów wyniosła ponad 3 mln zł. Firma RocketJobs.pl zasiliła projekt kwotą 1,66 mln zł, a dwóch innych sponsorów, których nazwisk Stanowski nie ujawnił, wpłaciło łącznie 1,72 mln zł.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo.
W 2024 roku Kanał Zero osiągnął całkowite przychody na poziomie 26,75 mln zł. Wpływy z reklam wyświetlanych przy materiałach na YouTube wyniosły niemal 6,4 mln zł. Najwyższe przychody z tego źródła zanotowano w lutym – około 770 tys. zł, natomiast najniższe w lipcu – nieco ponad 400 tys. zł. Oprócz reklam z YouTube'a kanał w 2024 roku miał też podpisane własne umowy z reklamodawcami. Produkty i usługi promowane są na planszach wyświetlanych na początku i końcu materiałów, na paskach u dołu i z boku playera w trakcie materiałów oraz w formie lokowania produktów. Głównym sponsorem Kanału Zero były serwisy rekrutacyjne RocketJobs i Just Join IT, a cała lista reklamodawców kanału obejmowała 17 firm. To m.in. catering dietetyczny Diety od Brokuła, TP Vision (właściciel marek Philips TV & Sound), SFD (producent i sprzedawca suplementów diety), Cylindersi.pl (wypożyczalnia samochodów sportowych i luksusowych), czy X-kom (sklep komputerowy). Stanowski w swoim styczniowym wideo zapowiedział, że zadeklarowane na 2025 rok przychody sponsorskie są wyższe od tych w 2024 roku. Sponsorem głównym nie będzie jednak już Rocketjobs.pl, rolę tę przejmie firma SFD.
Wydatki Kanału Zero. Ile kosztuje internetowa telewizja?
Koszty działalności Kanału Zero, nie uwzględniając wynagrodzenia Krzysztofa Stanowskiego, jego wydatków oraz umów barterowych, wyniosły 18,22 mln zł. Na inwestycje przeznaczono dodatkowo 2,94 mln zł, co łącznie daje kwotę około 21 mln zł.
Największą część wydatków stanowiły wynagrodzenia dla pracowników. W lutym Kanał Zero współpracował z 69 osobami, a do grudnia liczba ta wzrosła do 110. – W samym dziale mediów społecznościowych pracuje u nas pięć osób. Twórców zewnętrznych mamy 32, operatorów mamy 15, realizatorów, którzy odpowiadają za transmisje na żywo mamy sześciu, trzy dziewczyny od makijażu, grafików mamy sześciu – wyliczał Krzysztof Stanowski. W dziale reklamy Kanału Zero pracuje 10 osób.
CZYTAJ TEŻ: „Wolałbym się uczyć na cudzych pomyłkach, ale to niemożliwe, bo to my tworzymy ten rynek”. Karol „Friz” Wiśniewski – youtuber, który chce ograć telewizję
Autorzy współpracujący z Kanałem Zero mają zróżnicowane modele wynagrodzeń. Większość redakcji otrzymuje stałe pensje oraz 15 procent zysków z wygenerowanych wyświetleń na YouTube. Robert Mazurek rozlicza się za każdy odcinek indywidualnie i dodatkowo otrzymuje procent od przychodów z YouTube. Są też osoby, które mają ustalone stałe stawki za odcinek, ale bez udziału w zyskach z platformy. – Wszystko zależy od indywidualnych ustaleń i charakteru współpracy – wyjaśniał Krzysztof Stanowski.
Stanowski przewiduje, że ze wspomnianego 5,72 mln zł zysku EBITDA za 2024 r. Kanał Zero będzie musiał zapłacić około 1,3 mln zł podatku.
Kanał Zero mógł zarobić jeszcze więcej
Łukasz Skalik, prezes Video Brothers, certyfikowanej sieci partnerskiej YouTube zrzeszającej twórców oraz dystrybutorów wideo przyznaje, że wyniki finansowe Kanału Zero są 2024 rok są imponujące. — To projekt, który doskonale pokazuje, jak w ostatnich latach wzrosła rentowność systemu Google AdSense, który dla wielu kanałów YouTube jest głównym źródłem finansowania. Treści Kanału Zero oparte na długich i angażujących formatach, są „nagradzane” przez system reklamowy kalorycznymi reklamami, a więc eCPM są tu bardzo wysokie. To pokłosie przesuwania budżetów telewizyjnych do YouTube, który stawia na długie sesje umożliwiające precyzyjne targetowanie kampanii. W przypadku Kanału Zero sponsorzy oczywiście stanowią większość dochodów, ale nawet gdyby ich zabrakło, wystarczy odchudzić projekt z kilku mniejszych zasięgowo formatów i zoptymalizować treści, aby biznes wciąż się spinał samym AdSense — mówi Skalik.
Jak wyjaśnia, branża internetowa na kanał Zero patrzy jeszcze inaczej. Projekt uruchomiono w lutym, a więc w miesiącu, w którym stawki reklamowe na rynku są znacznie gorsze ze względu na ograniczone budżety reklamodawców. — Gdyby Kanał Zero uruchomiono w grudniu lub wcześniej w IV kwartale, czyli najrentowniejszym okresie na YouTube, moglibyśmy pomnożyć te wyniki przynajmniej razy dwa. Tym bardziej w warunkach początku roku, czyli mniejszej podaży kampanii, prezentowane liczby zwróciły uwagę całej branży, jako zaskakująco dobre — mówi Skalik.
Podobnie jak było w przypadku Kanału Sportowego to programy i treści, które Stanowski firmuje swoją twarzą przyciągają największą publikę. Do najchętniej oglądanych należały materiały: „Cała prawda o Derpienski” (4 mln odsłon), „Stanowski ośmieszył Stonogę, dziennikarzy i polityków. Kulisy” (2,9 mln), oraz wywiad Krzysztofa Stanowskiego i Roberta Mazurka z Andrzejem Dudą (2,9 mln). W top 10 materiałów przekraczających milion odsłon zawsze pojawia się Krzysztof Stanowski. Wyniki formatów z innymi twórcami w korelacji z liczbą subskrybentów całego kanału często są rozczarowujące — notujące kilkanaście, czy kilkadziesiąt tysięcy wyświetleń. Na przykład odcinek, w którym Paulina Danielak i Milena Grelo-Parad rozmawiają o cienkiej granicy między zdrową pracą a wypaleniem zawodowym, zanotował 18 tys. wyświetleń. Z kolei odcinek formatu gospodarczego, w którym Robert Gwiazdowski wyjaśnia, dlaczego państwo każe płacić podatki i co jako obywatele z tego mamy, osiągnął 36 tys. wyświetleń.
CZYTAJ TEŻ: Ranking influencerów. TOP 10 gwiazd polskiego Instagrama 2023
Jak wyjaśnia Łukasz Skalik pomysł stworzenia modelu informacyjnego huba z różnymi treściami na pewno był wstrzelony i przetestowany już w Kanale Sportowym, gdzie uwierał innych członków zespołu ortodoksyjnie skupionych na sporcie. — Trzeba pamiętać, że większość widzów przeszła do Kanału Zero właśnie dla Krzysztofa Stanowskiego, mniej dla innych twórców. Jest silną i wyrazistą osobowością, co widać po wynikach poszczególnych materiałów, jak i temperaturze komentarzy w mediach społecznościowych. Uwaga fanów tego projektu, mimo prób jej rozproszenia na innych prowadzących, ciągle skupia się głównie na nim. Kiedy wypowiadałem się na temat przyszłości Kanału Sportowego po jego odejściu, podkreślałem, że jeżeli w niszy po Stanowskim nie znajdzie się równie charyzmatyczna postać, czeka ich mocny regres. I tak się stało — mówi Skalik.
Stanowski i inni: Od Tomasza Kammela po Roberta Mazurka
Jedno już jest pewne – nie robimy petardy, tylko bombę atomową i zrzucimy ją w przyszłym roku na polskie media – zapowiadał pod koniec listopada 2023 na platformie X Krzysztof Stanowski pisząc o nowym przedsięwzięciu. Bombą miały być m.in. znane nazwiska. Do współpracy udało mu się zaprosić np. byłego prezentera „Dzień dobry TVN” i dziennikarza TVN24 Marcina Mellera, dziennikarza naukowego Tomasza Rożka, komentatora gospodarczego Roberta Gwiazdowskiego, czy rapera Jacka Granieckiego (Tede). Do ekipy dołączył też Robert Mazurek, który może się czasem wydawać drugą najważniejszą postacią tuż po Stanowskim (wspólnie cyklicznie prowadzą program "Mazurek & Stanowski" podczas którego z humorem opowiadają o bieżących tematach politycznych i społecznych, razem przeprowadzili także wywiad z Prezydentem Andrzejem Dudą).
Wielu obserwatorów uważa, że rozmowy Mazurka i Stanowskiego trudno nazwać dziennikarstwem. Krytykowani byli m.in. za rozmowę z aktywistami klimatycznymi z organizacji Ostatnie Pokolenie, a Robert Mazurek dopuścił się manipulacji związanej z wypowiedzią ministra Kierwińskiego (po fakcie wystosowano przeprosiny i przyznano, że podana informacja była nieprawdziwa).
Do Kanału Zero we wrześniu ub.r. dołączył np. były prezenter Telewizji Polskiej Tomasz Kammel. W tym samym czasie do zespołu Stanowskiego dołączył też Piotr Mieśnik, były redaktor naczelny Wirtualnej Polski, który jako redaktor naczelny miał tworzyć serwis internetowy kanału — Zero.pl. Po dwóch miesiącach Mieśnik jednak odszedł. Powodem jego decyzji miała być osobowość właściciela firmy, Krzysztofa Stanowskiego. – Przed moim dołączeniem do Kanału Zero miałem obawy, czy w takim projekcie, z tak silnym nazwiskiem, jak Krzysztof Stanowski, znajdzie się miejsce na kogoś, kto pełniłby rolę redaktora naczelnego. Wydawało mi się, że możliwa jest współpraca, która pozwoliłaby zachować samodzielność redaktora naczelnego, jednocześnie szanując fakt, że Krzysztof jest zarówno właścicielem, jak i twórcą kanału. Niestety, doszedłem do wniosku, że w obecnym modelu nie da się tego połączyć. Po czasie wydaje mi się, że Krzysztof potrzebował raczej silnych wydawców, a nie redaktora naczelnego. Kogoś, kto miałby pełną decyzyjność i odpowiedzialność za projekt – tłumaczył Piotr Mieśnik, były redaktor naczelny Kanału Zero w magazynie „Press”.
Z Kanału Zero szybko odeszli również dziennikarze: Emilia Dulnik, Mariusz Zielke, czy Tomasz Raczek. Ten ostatni zrezygnował ze współtworzenia projektu w październiku ubiegłego roku. O kulisach odejścia opowiedział w jednym z podcastów. — Ostatnia dziedzina, jaka ich [odbiorców Kanału Zero — przyp. red.] interesuje, to kultura. Wszystkie formaty związane z kulturą cienko przędą w Kanale Zero. Miałem wrażenie, że robię audycję, która jest na pograniczu zainteresowania akurat tej grupy odbiorców, którzy są w Kanale Zero. Na przestrzeni miesięcy było coraz gorzej — wyjaśniał krytyk filmowy.
— Gdy zaproponował mi współpracę byłem ciekawy samego Krzysztofa, jak i co z tego powstanie. Na początku mieszały się różne energie w Kanale Zero, ale na przestrzeni pół roku zaczęły się upraszczać. Zaczął przyciągać ludzi, którzy tworzyli bańkę, w której ja się średnio odnajdywałem. Odbiorcy to głównie mężczyźni, średnio młodzi, bardziej prawicowi, centroprawicowi.
Według Tomasza Raczka odbiorcy Kanału Zero są skupieni na polityce, sporcie, ekonomii i wojskowości. Odbiorcy to zaś głównie średnio młodzi mężczyźni o poglądach prawicowych i centroprawicowych. — To mi nie przeszkadzało, bo widzę pewien rodzaj posłannictwa, by to, w co wierzę, przekazywać także innym — opowiadał Tomasz Raczek.
Plany na przyszłość
Klaudia Charzyńska, twórczyni internetowa i ekspertka ds. mediów przyznaje, że projekt uruchomiony przez Krzysztofa Stanowskiego po roku działania śmiało można nazwać sukcesem. — Wizualnie prezentuje się spójnie, na kanale pojawiają się treści nie tylko polityczne, a te zawierają niekiedy ciekawe informacje. Osobiście nie wątpiłam w zdolność Stanowskiego do poradzenia sobie z utworzeniem własnego medium, wręcz samodzielnie miał większe szanse niż w otoczeniu dziennikarzy, którzy peak kariery mają za sobą. Wystarczy zerknąć na jego wypowiedzi sprzed kilku czy kilkunastu lat. To sprawny twórca, z dystansem do siebie — mówi Charzyńska. I dodaje:
— Grzechem Stanowskiego jest przede wszystkim mieszanie opinii z informacjami i dokładanie się do tabloidyzacji polityki. Kontrowersja jest jednym z języków, którymi się posługuje. Nie miał do tej pory odwagi zaprezentować takiej opinii, która mogłaby nie spodobać się jego grupie docelowej. Można przypuszczać, że po prostu ma taki światopogląd, ale mówiąc o polityce, pokazuje dość jednoznaczny stosunek do współczesnych problemów. Wiele z nich ignoruje, upraszcza lub wyśmiewa — podsumowuje Charzyńska.
Krzysztof Stanowski zapowiada dalszy rozwój platformy w 2025 roku, podkreślając, że choć koszty będą rosły, to projekt ma ogromny potencjał. Jak mówi, w planach jest uruchomienie dedykowanej aplikacji, co umożliwi użytkownikom jeszcze łatwiejszy dostęp do treści. Chce zbudować także pełnoprawny portal internetowy. Chociaż rozwój wiąże się z rosnącymi wydatkami, podchodzi do przyszłości z optymizmem. Podkreśla, że już teraz firma ma zadeklarowane wyższe wpływy sponsorskie na 2025 rok niż w roku poprzednim.