Stanowski wyprowadził potężny cios w kierunku Borka. Zero hamulców
Współpraca Krzysztofa Stanowskiego z resztą członków Kanału Sportowego oficjalnie zakończyła się 13 października zeszłego roku. Stanowski postanowił sprzedać udziały w spółce Maciejowi Wandzlowi, a potem zapowiedział rozpoczęcie nowego projektu z początkiem lutego 2024 r. - To nie moja kariera solo, tylko największy projekt, jaki do tej pory sobie wymyśliłem. A już na pewno taki, który najbardziej mnie kręci. Zaangażowanych w niego będzie mnóstwo świetnych osób. Na szczegóły przyjdzie czas - opowiadał Stanowski.
Zobacz wideo Wielka piłka po 26 latach wróciła do Spodka! Legendy na murawie
Zrobiło się ogromne zainteresowanie wokół projektu Stanowskiego, na czym, choćby pod względem liczby wyświetleń, ucierpiał Kanał Sportowy. Jeszcze przed pierwszą transmisją na żywo Kanał Zero na YouTube miał sporo ponad 500 tys. subskrypcji, a na Instagramie czy X-ie obserwacje można było liczyć w dziesiątkach tysięcy. "Nasz team to mikstura wybuchowa. Ale będziemy jeszcze dodawać do niej kolejne elementy" - pisał Stanowski przed transmisją.
W pierwszej transmisji twórca projektu "Kanał Zero" został obszernie przepytany przez Przemysława Rudzkiego, a więc jednego z członków projektu.
Stanowski uderzył w Borka. "Martwy projekt"
W trakcie transmisji na Kanale Zero Stanowski postanowił odnieść się do Kanału Sportowego. Przy okazji wskazał, dlaczego ten projekt miewa takie problemy. - Kanał Sportowy traktuję jako martwy projekt. Mam wrażenie, że on upadł. Jeśli masz milion subów, a ogląda Cię 800-1600 osób na "lajwie"... To jest śladowe. Nie chcę być złośliwy, to czysta matematyka. Chłopaki próbują to podnieść w jakiś sposób, na razie nieudany. Czy swoim odejściem to zniszczyłem? Nie czuję się osobą, która zniszczyła ten projekt - powiedział.
- Gdybym miał wskazać jedną osobę, to Mateusza Borka. Występ Mateusza w Arłamowie zniszczył Kanał Sportowy, bo pokazał tę twarz. To był absolutny gwóźdź do trumny, a potem ja musiałem mu na to odpowiedzieć. To nie jest nielegalne się przygotować. Trzeba było nie mówić tego. Ten moment był moim zdaniem końcem Kanału Sportowego. Zostałem sprowokowany i musiałem odpowiedzieć. A dawałem opcję, żebym nie odpowiadał - ujawnia Stanowski.
- Czy wrzuciłem Wandzla na minę przy okazji sprzedaży udziałów? Siedzieliśmy w kancelarii, poszliśmy do pokoju obok. Powiedziałem mu, że nie chcę, by miał do mnie pretensje, że kupił coś, co jest rozwalone. Powiedziałem, że w piątek nagram odpowiedź na słowa Borka. Borek mógł nagrać w filmiku na 30 sekund, że mnie przeprasza, to wtedy bym tego nie zrobił. Lepiej przegrać 0:2 niż 0:8. I tak wp****ol jest pewny. Nie doczekałem się przeprosin, więc nagrałem swój film. Zazdroszczę Borkowi, że z taką pewnością potrafi mówić rzeczy bez pokrycia, a wszyscy mu wierzą - podsumował.