Był listonoszem, mówi wprost: nie chcę do tego wracać. Teraz Polak ...
- Artur Szczepaniak w Paryżu zmierzy się z Alexem Lohore, który ostatnio w świetnym stylu pokonał inne Polaka. "King" ma jednak jasny cel — wygrać i znów zawalczyć o pas
- Jeszcze niedawno Szczepaniak nie mógł w pełni skupić się na MMA, a praca listonosza i jednoczesne treningi były dla niego czymś niezwykle trudnym. Teraz jednak jego życie się zmieniło
- — Dzięki KSW mogłem spełnić moje marzenie i mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiał wrócić do tej pracy — opowiada nam i dodaje, jak trudno było zmienić kraj w wieku zaledwie 11 lat
- Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Federacja KSW się nie zatrzymuje i z przytupem zakończy szalony rok, w którym zorganizowała kilkanaście wydarzeń, w tym jubileuszową, setną galę, a także zmieniła partnera medialnego z Viaplay na Canal+. Tym razem dojdzie do wydarzenia z numerem 101, które odbędzie się w Paryżu. W Walce wieczoru, o której mówi cały świat, zmierzą się Salahdine Parnasse i Wilson Varela. Chwilę wcześniej do klatki wejdzie natomiast Artur Szczepaniak, z którym porozmawialiśmy o jego historii i drodze na szczyt.
Dariusz Kosiński: zacznijmy od samego początku i wyjazdu do Belgii. Miał pan 11 lat, gdy razem z rodziną wyjechał właśnie do tego kraju. To chyba musiał być trudny czas dla młodego chłopaka, który musiał rzucić wszystko?
Artur Szczepaniak: Na samym początku tak, ponieważ zostawiłem całe życie i musiałem zacząć je na nowo. W Polsce miałem kolegów, przyjaciół, w zasadzie wszystko. Trzeba było to zostawić i wyjechać do kraju, gdzie nie znało się nawet języka. Było trudno, ciężko było się dopasować, ale po roku, dwóch mogłem się rozwijać i w końcu dopasować.
Teraz wygląda to tak, że mieszka pan w Belgii, ale do walk trenuje w Niemczech. Jak to wygląda na co dzień?
Mieszkam w Belgii i trenuję w Genk, ale obozy przygotowawcze odbywam w Duesseldorfie. Mam tam półtorej godziny drogi, więc da się to łączyć.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Na co dzień trenuje pan między innymi z Roberto Soldiciem. Praca z tak mocnym zawodnikiem chyba dużo daje w przygotowaniach?
Oczywiście. Jestem bardzo wdzięczny, że mogę trenować w takim klubie i z tak mocnymi zawodnikami. Daje mi dużo wskazówek, dużo pomaga. Trenuję tam już kilka lat, poziom jest bardzo wysoki, a ja wiele się nauczyłem.
A jeszcze niedawno, gdy rozpoczynał pan karierę w KSW, dodatkowo pracował jako listonosz. To, że udało się w końcu skupić tylko na sporcie, to chyba olbrzymia zmiana?
Tak, bardzo dużo mi to dało. Dzięki temu doznaję mniej kontuzji, jestem wypoczęty, mam czas na odpowiednie treningi i regenerację. Dzięki KSW mogłem spełnić moje marzenie i mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiał wrócić do tej pracy.
Gwiazda Realu Madryt wspiera Polaka z KSW. "Tak się poznaliśmy"
Muszę zapytać też o znajomość z bramkarzem Realu Madryt, Thibautem Courtois. Jak ona się rozpoczęła i czy nadal macie kontakt?
Tak, kontakt utrzymujemy cały czas. On jest z moich regionów w Belgii, jego dom jest pół godziny od mojego. Pracujemy z tym samym biurem menedżerskim, widzimy się kilka razy w roku. Po walce znów się spotkamy. To wszystko wyszło przypadkiem, to zupełnie inne sporty, ale sportowcy ciągną do siebie i tak się poznaliśmy.
Gwiazda Realu Madryt regularnie śledzi Pańskie walki? Widziałem, że nagrywał specjalne filmiki z tej okazji.
Właśnie przed walką wysyłał mi wiadomości, czasem nagra jakiś filmik. Śledzi nas i KSW. Jestem wdzięczny, to naprawdę znana osoba, dobry zawodnik i cieszy mnie, że mnie wspiera.
W KSW już stoczył pan już kilka walk i przegrał tylko dwa razy, z zawodnikami z samej czołówki — mistrzem i numerem trzy. Teraz celem jest wygrana i kolejna walka o pas?
Tak jest. Moje porażki niestety przytrafiały się z czołowymi zawodnikami. To był dla mnie taki wypadek przy pracy. Teraz chcę wszystko nadrobić. Wygrać w Paryżu i wspinać się po złoto.
Walka z Francuzem na gali w Paryżu to może być trudne doświadczenie? Czy pańscy kibice też będą na miejscu i będzie ich słychać?
Moi kibice też będą głośni, będzie ich słychać. Kupili około stu biletów, więc jestem zadowolony. Za każdym razem, gdy walczę, sporo osób się pojawia, by mnie wspierać. Paryż jest cztery godziny od mojego miejsca zamieszkania, więc to naprawdę byłby grzech, by tu nie zawalczyć.
To dla pana wyjątkowe uczucie, że uda się zawalczyć tak blisko miejsca, gdzie spędziło się w zasadzie całe życie?
Wie pan, w Polsce walczyłem już kilka razy, ale teraz drugi raz zawalczę w Paryżu. To jest inne miejsce, blisko mojego domu. Mam nadzieję, że KSW kiedyś przywita do Belgii albo Holandii, to dopiero byłoby wspaniałe. Teraz czas na Paryż, to też będzie coś niesamowitego.
A ten piękny wieczór zepsuć panu będzie chciał Alex Lohore, który ostatnio wygrał z Marcinem Bandlem. Przede wszystkim trzeba chyba uważać na jego stójkę?
Ostatnio wygrał dwa pojedynki, także z Marcinem, który jest świetnym zawodnikiem. Ma dobre uderzenie, jest bardzo eksplozywny, więc nie można mu dawać uderzać. Właśnie z tego jest znany i zobaczymy, jak to starcie się potoczy. Moja ostatnia walka przebiegła dobrze, nie miałem urazów, więc jestem na niego gotowy. Na wszystko, czym chciałby mnie zaskoczyć.
Źródło:Przegląd Sportowy Onet
Data utworzenia: 20 grudnia 2024 08:00
Dziennikarz Przeglądu Sportowego Onet