Miał być pierwszoplanową postacią w Śląsku, a wylądował w rezerwach
To dla mnie ogromna szansa i wierzę, że będę w stanie prezentować się jak najlepiej i pomagać drużynie - tak z Wrocławiem przywitał się w połowie czerwca Junior Eyamba. Niegrający dotąd na poziomie seniorskim zawodnik został sprowadzony do Śląska po tym, jak wygasła jego umowa z Young Boys, w którym reprezentował barwy zespołu U-21. Ruch ze strony wrocławian budził mieszane uczucia wśród kibiców. Jedni uważali młodego napastnika za dobrą opcję do rotacji w składzie, drudzy wróżyli mu podobną przyszłość do Kennetha Zohore. Szwajcara na starcie bronił David Balda, który uważał go za bardzo cenne wzmocnienie ataku WKS-u.
- Junior Eyamba to bardzo cenne wzmocnienie naszej ofensywy. Szukaliśmy silnego napastnika o dobrych warunkach fizycznych. Junior pokazywał już bardzo dobrą skuteczność i liczymy, że tak samo będzie podczas jego gry w Śląsku
- komentował dyrektor sportowy wrocławian.
SZYBKA WERYFIKACJA?
23-latek już w pierwszym swoim występie w Śląsku (w sparingu z Rokitą Brzeg Dolny) zdobył bramkę, ale podczas obozu przygotowawczego w Austrii nie wytrzymał trudów zajęć i doznał kontuzji, która wyeliminowała go z gry na około dwa miesiące. Był to pierwszy sygnał ostrzegawczy, po którym zastanawiano się, czy zawodnik, dla którego treningi okazały się zbyt ciężkie, poradzi sobie w Ekstraklasie.
Pojawiły się też wówczas pytania, czy Śląskowi nie będzie potrzebny jeszcze jeden napastnik, który będzie konkurować z Sebastianem Musiolikiem o miejsce w wyjściowej jedenastce. Ten jednak nie przyszedł (dopiero we wrześniu Jakub Świerczok), a Jacek Magiera pod koniec lipca zastrzegał, że kadra jest zamknięta i nie potrzebuje on nowego snajpera, czekając na powrót Eyamby.
- Uważam, że nie potrzebujemy nowego napastnika, bo gdy Eymaba wróci będziemy mieli dwójkę napastników
- tłumaczył szkoleniowiec Śląska przed meczem z Rygą FC.
Debiut Szwajcara w Ekstraklasie przypadł na spotkanie z Koroną Kielce (1:1) 18 sierpnia. Snajper zliczył 9 minut, zmieniając Sebastiana Musiolika. Jeszcze mniej czasu spędził na boisku tydzień później, gdy wrocławianie podejmowali Legię Warszawa (1:1). W obu tych meczach Eyamba nie zdołał zaprezentować się na tyle, by zmienić obraz gry drużyny, czy chociaż popisać się ciekawą akcją. Zauważył to też trener, który po końcowym gwizdku nie krył rozczarowania z postawy swojego gracza.
- Dzisiaj dostał szansę, ale czy zrobił coś więcej niż Musiolik? Trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie. Nasza siła ataku nie wzrosła, liczyłem od niego na więcej. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdzie to on wychodzi w wyjściowym składzie w następnym spotkaniu
- zadeklarował Magiera po spotkaniu z Legią.
Słabsze wejście w sezon zauważyli nie tylko szkoleniowiec i kibice, ale również David Balda, chociaż on próbował usprawiedliwiać to kontuzją, którą 23-latek odniósł przed startem rozgrywek. Dyrektor sportowy Śląska zapewniał również, że widzi u zawodnika poprawę i gdy tylko wróci do rytmu meczowego, pokaże, na co go tak naprawdę stać. David Balda miał rację, ale chyba nie o taką prawdziwą twarz napastnika mu chodziło.
- Junior Eyamba nie miał udanego startu w Śląsku - kontuzja i nie najlepsze występy, ale mogę potwierdzić, że widzimy u niego poprawę. Jeżeli wejdzie w rytm meczowy, czy to przez występy w rezerwach, czy pierwszego zespołu, to pokaże, na co go stać. III liga szwajcarska nie jest aż tak słaba, jak ją opisują. Pamiętam, że kiedy przyjechał, to wygrywał wszystkie pojedynki i prezentował się mega. Kontuzja mocno go osłabiła
- powiedział czeski dyrektor na początku września w rozmowie z Piotrem Janasem.
NIE MA DLA NIEGO MIEJSCA W EKSTRAKLASIE
Stanęło na tym, że Eyamba na początku tygodnia został odsunięty od treningów z pierwszą drużyną WKS-u i tym samym przesunięty do rezerw. Jak do tego doszło? Żeby to jak najlepiej wytłumaczyć, cofnijmy się najpierw do 22 września i rywalizacji z Lechem Poznań. To wtedy ku zaskoczeniu wielu, Szwajcar znalazł się w podstawowym składzie i zagrał jako skrzydłowy, mający za zadanie stosowanie pressingu. Nie była to jednak dobra decyzja, ponieważ 23-latek był jednym z najgorszych na boisku. Nie pozostało to bez echa, gdyż tydzień później Szwajcara zabrakło nawet na ławce rezerwowych. Zamiast weekendu w Lublinie, był mecz przy Oporowskiej w III lidze ze Stalą Brzeg. Od tego momentu Eyambę oglądamy wyłącznie na czwartym poziomie rozgrywkowym. Jego dorobek w rezerwach to 177 minut i jedna asysta w trzech meczach, ale i tam prezentuje się na razie dość przeciętnie.
- Są tutaj osoby, które krytykowały Eyambę po meczu z Lechem Poznań, także trudno, żebym dzisiaj w zaparte szedł, że zagrał wyśmienite spotkanie. No nie, Ekstraklasa to jest poważna liga, na występ w niej trzeba zasłużyć
- tłumaczył swoją decyzję Jacek Magiera po przegranej z Motorem Lublin (1:2).
Wątek byłego gracza Young Boys pojawił się także przed starciem z GKS-em Katowice. Trener Śląska został zapytany o powód swojej decyzji. 47-latek wyznał, że Eyamba na dziś jest napastnikiem nr 4 w klubie, dlatego został przesunięty do rezerw. Oznacza to, że w hierarchii "dziewiątek" jest on niżej niż m.in. Adam Basse, który ze względów proceduralnych nie może jeszcze wystąpić w żadnych rozgrywkach. Nastolatek jednak trenuje z pierwszą drużyną i to obecnie różni go od Szwajcara.
- Eyamba przychodził jako zawodnik, który miał być pierwszoplanową postacią Śląska Wrocław. Teraz jest numerem cztery na swojej pozycji. Dlatego trafił do drugiego zespołu. Nie możemy popełnić już tego samego błędu w zimę. Wyciągamy z tego wnioski, a Eyamba musi walczyć o to, żeby powrócić do pierwszej drużyny
- zakomunikował były selekcjoner młodzieżowej reprezentacji Polski.
O jakim błędzie mówił szkoleniowiec wicemistrzów Polski? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy przy okazji spotkania z Cracovią. Na przedmeczowej konferencji prasowej Jacek Magiera przyznał, że gdyby mógł coś zastopować w temacie letnich transferów, to właśnie piłkarzy, którzy potrzebują czasu do gry na ekstraklasowym poziomie. Trener wymienił przy tym nazwisko Eyamby, sugerując też, że tacy zawodnicy zabierają energię na przygotowanie drużyny do kolejnych spotkań. Oberwało się też dyrektorowi sportowemu, że ten źle zaprezentował owych piłkarzy opinii publicznej.
- Gdybym miał powiedzieć, co mogłem zastopować to być może to, że tak dużo zawodników przychodzi. Zawodnicy nie na "tu i teraz" - Eyamba, Hawryłenko, Schierack. Wprowadzenie takich zawodników, których nie można tak dobrze poznać, to zabieranie energii na przygotowanie drużyny do kolejnych spotkań. Ta trójka to melodia przyszłości. To dobrzy zawodnicy, ale potrzebują czasu, aby grać na wysokim poziomie. Została przedstawiona zła diagnoza przez dyrektora sportowego, po co oni do klubu przyszli
- powiedział Jacek Magiera.
Nie chcemy wydawać wyroku, czy przewidywać przyszłości, ale powrót zesłanych do rezerw piłkarzy nie jest łatwy i dość często kończy się fiaskiem. Czy Eyamba podzieli los Camerona Borthwick-Jacksona i Kennetha Zohore i nie zdoła nawet dokończyć sezonu w barwach Śląska? Wydaje się, że kluczowy będzie najbliższy miesiąc, kiedy skończy się runda jesienna w III lidze. Czy wtedy trener Śląska wyciągnie dłoń do 23-letniego napastnika? Jak zawsze, wszystko zależy od samego zawodnika, który musi dać swojemu szefowi argumenty do zmiany decyzji. Gdyby poprawa nie nastąpiła, Szwajcar wyląduje na liście flopów transferowych w ostatnich latach.