"Freak fighty" mogą się tylko uczyć. To KSW wytycza drogę
"To był taki przaśny fun dla kibica. Cepeliada" — stwierdza Jurkowski. Teraz coraz więcej z walczących influencerów sporo już potrafi, a gale stają się przez to... nudniejsze. W końcu jeśli oglądać już prawdziwe MMA to chyba lepiej to na najwyższym poziomie.
To, że "freak fighty" będą przechodziły coraz trudniejsze chwile, widać gołym okiem. Fani, wyliczając wymarzone starcia, do których mogłoby dojść, mają coraz krótsze listy oczekiwań, a organizacje muszą wymyślać coraz bardziej szalone zasady rywalizacji influencerów.
Ostatnio był to podwójny main event (który nie doszedł do skutku), ale to dopiero początek kreatywności organizatorów. Na innych galach zaplanowano bowiem turniej zawodników, dysponujących kompletnie innymi warunkami fizycznymi i doświadczeniem w sportach walki. Jeszcze inni wymyślili za to walkę byłej zawodowej pięściarki z ważącym kilkadziesiąt kilogramów więcej... fryzjerem gwiazd.
Coraz bardziej szalone pomysły też się powoli kończą, tak jak zasięgowi twórcy, których można by jeszcze ściągnąć do oktagonu. A do tego dochodzą inne problemy organizacji "freak fightowych" — jednej z nich niedawno zamrożono środki finansowe, inna musiała przełożyć galę o kilka miesięcy i nie było wiadomo, czy w ogóle wróci na rynek.
Jeszcze niedawno mówiło się o tym, że walki influencerów zawitają na PGE Narodowy. Temat jednak wciąż odkładał się w czasie i choć nadal jest to bardzo możliwe, a trybuny zapewne zapełniłyby się do ostatniego miejsca, to trudno spodziewać się, by "freak fighty" mogły zagościć w takim miejscu na stałe. Pojawia się coraz więcej głosów o ich schyłku i trudno nie odnieść wrażenia, że tak właśnie będzie.
W tym samym czasie KSW po raz drugi zapełni PGE Narodowy, tym razem kartą tylko i wyłącznie sportową. Największa europejska federacja MMA nie potrzebowała już sławnych postaci pokroju "Popka" czy Roberta Burneiki, by zainteresować kibiców.
Mieszane sztuki walki mają się więcej niż dobrze, gale organizowane są z dużą częstotliwością, a tysiące fanów z wypiekami na twarzy czeka na XTB KSW Colloseum 2 i na starcia legend takich jak Mamed Chalidow, Michał Materla czy Mariusz Pudzianowski, który w świecie MMA jest już dłużej, niż był w Strongmanach. A do tego dochodzą znacznie młodsi i jakże perspektywiczni Salahdine Parnasse czy Adam Soldaev. I nie potrzeba do tego dymów czy olbrzymich zasięgów w mediach społecznościowych.
Autor:DarKo
Źródło:Przegląd Sportowy Onet
Data utworzenia: wczoraj, 12:32