Gorące tematy Zamknij

Jurek Owsiak o walce z hejtem. "Ten proceder się rozkręca" [WYWIAD]

Jurek Owsiak o walce z hejtem Ten proceder się rozkręca WYWIAD
— W czasach PiS, kiedy kierowaliśmy sprawę do sądu, to prawie za każdym razem, w pierwszej instancji, przez te takie bite osiem lat, mieliśmy odpowiedzi z sądu, że ja powinienem mieć grubą skórę. No to, moi drodzy, na słowo, że jestem hien?
  • W niedzielę 26 stycznia 2025 r. trwa 33. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, która w tym roku gra dla onkologii i hematologii dziecięcej
  • Jak wskazuje Jerzy Owsiak, zorganizowano niemal sto sztabów za granicą i 1686 sztabów w Polsce. — Jest nas w Fundacji 70 osób. W przygotowaniach do Finału pomagają nam krasnale — tak na nich mówimy. To ludzie, którzy przez trzy miesiące są razem z nami i będą jeszcze miesiąc po Finale — mówi w rozmowie z Onetem
  • Owsiak odniósł się również do hejtu z jakim się mierzy. — Ten proceder rozkręca się. Niedawno, jeszcze w czasach PiSu, wszelkie nasze protesty trafiały jak kulą w płot. W ogóle nie było żadnego odzewu na wszelkiego rodzaju próby hejtowania nas, które przekraczały krytykę, a wchodziły w mowę nienawiści. Wszystkie takie nasze zażalenia nie były brane pod uwagę. Niska szkodliwość, nie ma tu znamion przestępstwa — taka była informacja zwrotna — ujawnił
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Piotr Halicki: To już 33. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Przez te wszystkie lata urosło to do ogromnego wydarzenia masowego — jak wygląda proces jego przygotowywania i z jakimi trudnościami musicie się mierzyć?

Jurek Owsiak, szef WOŚP: Już od kilku lat wszystkie przygotowania trwają trzy miesiące, a więc listopad grudzień i styczeń. W Fundacji każdy wie, co ma robić. Także do tej codziennej pracy fundacyjnej, czyli zakupu sprzętu medycznego, organizacji tych zakupów, prowadzenia całorocznych programów medycznych, każdy dostaje dodatkową porcję pracy. Bardzo często takiej czysto logistycznej — jak zorganizować biuro przepustek, jak zorganizować miejsce Finału zgodnie z ustawą o imprezach masowych, uruchomienie zapisów na organizację sztabów, zapisów wolontariuszy, organizację aukcji. Takich działań, których stopniowo, im bliżej Finału, zaczyna być coraz więcej.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Śniadanie, spinki, wspólne gotowanie, zwiedzanie Sejmu. Co politycy przekazali na WOŚP

Oprócz studia telewizyjnego przygotowujemy też koncert na powietrzu. Od lat już muzycy grają live. Nie chcą niczego, żeby to się działo z tasiemki, jak to my mówimy, żeby gdzieś za nich ktoś grał, a oni tylko ruszają ustami. To jest żywe granie, co zwłaszcza przy niskich temperaturach powoduje sporo problemów technicznych. Bo instrumenty się rozstrajają, a więc trzeba zrobić tak scenę żeby nadmuchy powietrza były komfortowe dla artystów. I proszę pamiętać, że ktoś kto obsługuje tę scenę, pracuje tam od godziny 10 rano do godziny 22.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Ile sztabów WOŚP jest w tym roku?

Finał będzie grał na całym świecie. Prawie sto sztabów za granicą, 1686 sztabów w Polsce. Od takich, które są w przedszkolu i które działają bardzo aktywnie w ciągu tygodnia, zapraszając rodziców, żeby się spotkać i zbierać pieniądze przy ciastach. Po ogromne sztaby, jakim jest sztab w Warszawie, czy w ogromnej liczbie miast takich, jak Kraków, Gdańsk, Łódź Manufaktura, Wrocław i Katowice. Przez małe sztaby w wioskach, gdzie jest ogrom działań w domach kultury. To jest po prostu taka nieprawdopodobna, zorganizowana akcja i pokazywanie swoich umiejętności organizacyjnych, które są wynikiem pracy nieraz z całego roku. I wtedy występują zespoły młodzieżowe, prezentują się Koła Gospodyń Wiejskich. Wszyscy pokazują niesamowitą sprawność działań.

Od lat jest to ta sama liczba ludzi, którzy będą mieli puszki, identyfikator i którzy będą tego dnia kwestowali. Wszyscy działają, bo chcą. To nie jest tak, że ktoś mówi — macie to zorganizować. To są inicjatywy tych osób. Od szefów sztabów, którzy chcą to wszystko zorganizować, po wolontariuszy, którzy chcą tego dnia być z nami. Tak jest w Polsce i za granicą. Chociaż tam może być trudniej, bo trzeba szefowi wytłumaczyć, że chce się wolne, wszystkim trzeba opowiedzieć co to jest Wielka Orkiestra. A potem dzieją się piękne rzeczy, bo w Japonii, zamiast sushi ludzie podczas akcji sztabu jedzą polskie pierogi i się nimi zachwycają. Wszystkim tym działaniom sztabów przyglądamy się z ogromną dumą.

Działalność charytatywna, zwłaszcza w świecie zachodnim, jest czymś bardzo znanym, jest częścią życia społecznego od wielu lat. Ludzie wiedzą na czym to polega. W związku z tym, z takim podziwem także patrzą, że my w środku zimy potrafimy coś takiego robić. Jest nas w Fundacji 70 osób. W przygotowaniach do Finału pomagają nam krasnale — tak na nich mówimy. To ludzie, którzy nam przez trzy miesiące są razem z nami i będą jeszcze miesiąc po Finale. Jesteśmy gotowi i cieszymy się, że tak dużo ludzi chce z nami grać.

Medialnie dołączyła do nas Telewizja Polska, do naszego stałego partnera, czyli TVN. Widzimy też, że w innych dużych stacjach telewizyjnych jest taka naturalna już teraz chęć, aby pokazywać, co robimy. Są z nami instytucje, które zawsze z nami grały. Na przykład spółki Skarbu Państwa. Nie musimy ich namawiać. Że wspomnę kawę, która po prostu konkretnie pomaga. Oprócz chyba jednej wylanej kawy cała reszta została wypita, a dzięki temu jest to bardzo duże wsparcie tegorocznego Finału. Czyli onkologii i hematologii dziecięcej.

Jerzy Owsiak rozprawia się z mitami. "Fundacja nie jest Fundacją Jurka Owsiaka"

No właśnie, dochód z tegorocznego Finału przeznaczony jest na zakup sprzętu medycznego dla onkologii i hematologii dziecięcej. Macie się już pewne rozeznanie jakiego sprzętu brakuje najbardziej i jakie urządzenia trzeba będzie kupić?

Zacznijmy od tego, że użyłeś słowa, którego trzeba unikać, bo to słowo wprowadza w błąd. Czyli "dochód z Finału." Finał nie jest dochodem. To nie jest działalność gospodarcza, to jest po prostu zbiórka. Ale dobrze, że mnie tak zapytałeś, bo dzięki temu możemy sobie także wyjaśnić parę spraw.

Właśnie, zmierzmy się z mitami, które narosły wokół działalności Wielkiej Orkiestry.

Ok. Fundacja nie jest fundacją Jurka Owsiaka. Często spotykam się z takim stwierdzeniem. I ten skrót często używany jest także przez dziennikarzy. Nie w złej wierze, ale po prostu w takim skrócie. Jurek Owsiak nie ma fundacji. Fundacja jest bytem zarejestrowanym, który ma zarząd, a w zarządzie od samego początku są cztery osoby. Dwóch kardiochirurgów dziecięcych, moja żona i ja. To nie jest nasza fundacja.

Jurek Owsiak Marcin Michoń/WOŚP / Fundacja WOŚP
Jurek Owsiak

Fundacja nie prowadzi też działalności gospodarczej. To jest niezwykle ważne. Po to powołaliśmy firmę Złoty Melon, której ja jestem prezesem, ale jej właścicielem jest Fundacja Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. I Złoty Melon prowadzi działalność gospodarczą. Jak chociażby sprzedaż naszych gadżetów, zajmuje się też organizacją festiwalu Pol’and’Rock. Właśnie po to powołaliśmy firmę, która jest jednoosobową spółką fundacji. Spółkę, która przynosi także dywidendy Fundacji WOŚP. Piszemy o tym bardzo dokładnie w naszych sprawozdaniach finansowych, w naszych bilansach.

Wracając do celu Finału. Czyli onkologia i hematologia dziecięca. To są takie urządzenia, i uwaga — ja to będę czytał — bo to są trudne nazwy. Ale wiem, do czego służą. Na przykład roboty do chirurgii onkologicznej, cystoskopy, aspiratory ultradźwiękowe, mobilne aparaty RTG cyfrowe. A dla neurochirurgii, egzoskopy neurochirurgiczne do diagnostyki onkologicznej, rezonansy magnetyczne, aparaty USG. Dla patomorfologii, czyli dla laboratoriów, aparaty do śródoperacyjnej tomografii, procesory tkankowe. A dla hospicjów chociażby koncentratory tlenu czy samochody.

Jak wygląda proces wybierania tego sprzętu medycznego, którego brakuje i który trzeba kupić?

To są urządzenia, które lekarze wskazują nam w takiej pierwszej reakcji na nasz temat. Później pytamy ekspertów, co należałoby kupić, jak unowocześnić całą bazę w obszarze onkologii i hematologii. I ta baza dzisiaj bardzo dobrze działa w Polsce.

Także dlatego, że dziewięć lat temu, także w Finale poświęconym onkologii, kupiliśmy 80 ultrasonografów do szybkiej diagnostyki. Ta szybka diagnostyka robi całą robotę. To ona powoduje, że 80 proc. białaczek w Polsce jest wyleczalnych. To są lepsze wyniki niż w Stanach Zjednoczonych.

A teraz, jeżeli dorzucimy sprzęt najnowszej generacji, sprzęt do operacji endoskopowych, to ta sytuacja jeszcze się poprawi. Tak jak komfort pracy dla lekarzy, dla pielęgniarek, dla laborantów dla techników, dla tych wszystkich ludzi, którzy później będą z tych urządzeń korzystali.

W jaki sposób wybieracie cel danego Finału WOŚP?

My zawsze, kiedy wskazujemy, jaki cel Finału chcielibyśmy wybrać, to pytamy się wszystkich o to, jak oni to odbierają. Lekarze, laboranci, pielęgniarki, eksperci. Ludzie, z którymi mamy kontakt na co dzień, do których piszemy. Bo ktoś nam mówi: warto do nich napisać, zapytać o ich zdanie. I w ten sposób zbieramy wszystkie wiadomości.

W zależności od tego ile pieniędzy uzbieramy, wtedy będziemy już ogłaszali bardzo dokładnie, jakie są nasze możliwości. Kiedy zbierzemy taką sumę, jaką zebraliśmy podczas ostatniego Finału, czyli ponad 281 mln zł, to będziemy mogli wszystko zrealizować. Będziemy mogli ten sprzęt kupować dla chociażby osiemnastu wstępnie wytypowanych oddziałów onkologii dziecięcej, dla sześciu oddziałów neurochirurgii dziecięcej, czy czterech oddziałów chirurgii onkologicznej dziecięcej.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Nie uwierzysz, że ktoś dał to na aukcję WOŚP. 10 najbardziej zaskakujących ofert

W praniu wiemy, że po Finale to "spuchnie", kolokwialnie mówiąc. Bardzo dużo nowych miejsc będzie do nas też pukało i my to wszystko bierzemy pod uwagę. Z praktyki wiem, że planujemy coś wstępnie, a potem często się robi tego dwa razy więcej. Ale właśnie przez to, że planujemy, że wstępnie wiemy, z czym mamy do czynienia, to później, po Finale, będziemy wysyłali do wszystkich, według nas zainteresowanych, nasze ankiety. Ci, którzy będą do nas pisali, także będą omówieni na naszej naradzie. Czy istotnie jest potrzeba, żeby im kupować sprzęt, czy też nie.

I tak pracujemy od 33 lat, świetnie się to sprawdza. Powoduje że nigdy nasz sprzęt nie trafia w miejsce gdzie po prostu stoi i nie pracuje. Wiadomo, że jeżeli gdzieś trafia to pracuje i to wszystko działa. Często jest też tak, że piszą do nas osoby, które nie są lekarzami, ale widzą jakiś problem. Tak zajęliśmy się np. sprawą noclegów rodziców na oddziałach dziecięcych. Kupiliśmy takie rozkładane fotele, na których rodzice mogą spać obok swoich dzieci.

Na WOŚP wylewa się fala hejtu. "Najważniejsze jest to, że w ogóle gramy"

Czy spodziewasz się kolejnego rekordu, jeżeli chodzi o wynik tegorocznej zbiórki? Pytam, bo zazwyczaj im większy hejt ze strony osób, które nie chcą grać z Orkiestrą, tym więcej pieniędzy ludzie wrzucają do puszek. A w tym roku tego hejtu jest sporo.

Może powiem trochę przewrotnie, ale nie chciałbym, żeby hejt miał na cokolwiek wpływ. Jesteś świadkiem tego, i co roku mówię to tobie i wszystkim, że nie chodzi o rekordy. Bo jeżeli nie pobijemy rekordu, to co? To czy wtedy przegrywamy? Jeżeli zbierzemy milion mniej, albo zbierzemy 10 milionów mniej, albo 100 mln mniej niż było w ostatnim Finale, to ta przegrana oznacza, że mamy zlikwidować Fundację i powiedzieć dość?

Myślę, że najważniejsze w tym wszystkim jest to, że w ogóle gramy. Że jesteśmy, że pokazujemy swoją aktywność. Zmienia się to w coś fajnego, dobrego. Że w ten jeden dzień tworzymy coś uśmiechniętego. Co pokazuje, jak bardzo ludzie się w tym dobrze czują. W tym roku zgłosiła się do nas bardzo znana europejska stacja telewizyjna, która tworzy filmy i programy dokumentalne. Zapytali, czy mogliby pokazać to, co się w Polsce dzieje.

I w rozmowie z nimi, dwa miesiące temu, słuchaliśmy czegoś, co jest najcudowniejszym paliwem do działania. Czyli takiego mega optymistycznego, pozytywnego, radosnego zdziwienia. Ludzie, którzy obserwują to z jakiejś innej perspektywy, a zwłaszcza z krajów, które mają się dobrze, a nawet dużo lepiej niż my. I są pełni podziwu i takiej pozytywnej zazdrości. Że, kurczę, wy takie rzeczy robicie, my chyba już byśmy czegoś takiego nie zrobili.

To też pokazuje, że prezentujemy Polskę, u nas, ale też w Australii, w Stanach Zjednoczonych, pokażemy ją w całej Europie, pokażemy ją w Afryce, w Brazylii, gdzieś na krańcach świata. I pokażemy ją z naszej optyki. A nie ma drugiej takiej akcji na świecie.

Czyli cały świat w zasięgu Orkiestry. Słyszałem też takie określenie, że akcja WOŚP to kosmos. Sam to zresztą nieraz mówiłeś.

Bo tak jest. Technologia spowodowała, że po tych 33 latach możliwość wsparcia nas jest kosmiczna. I to bez przesady kosmiczna, bo nasze serduszko numer jeden w ten kosmos poleci. Będzie nas wspierał polski astronauta, który będzie miał to serduszko ze sobą. Musiał otrzymać wszystkie zgody, żeby z nim poleciało. W NASA musieli to serduszko obejrzeć. I się okazało, że szpilka, która jest przy nim, już nie może polecieć. Ale samo serduszko już tak. To serduszko numer 1, z tyłu ma napis "ale kosmos". I będzie super dodatkiem dla tego, który je wylicytuje. Ta osoba, która je zdobędzie, będzie musiała poczekać aż Sławosz Uznański wróci z kosmosu i powie: było.

To jest wielka zmiana, bo mówimy o kosmosie, a 33 lata temu, kiedy ruszaliśmy, mieliśmy dwa telefony analogowe w studiu. Rok później, 32 lata temu, ktoś nas zapytał czy można włączyć płatność kartami kredytowymi. A myśmy z tego zrezygnowali, ponieważ było tak mało kart w Polsce, że w ogóle nie widzieliśmy sensu, uznaliśmy, że nic z tego nie wyjdzie.

Dzisiaj elektroniczny sposób pozyskiwania pieniędzy dla Fundacji to jest, mniej więcej, połowa tego, co wpływa na nasze konto. Podobnie nasze aukcje. Kiedyś kilka tysięcy, teraz jest to kilkaset tysięcy aukcji. Bo każdy może wystawić to, co chce i ten sposób nas wesprzeć. Ale to jest absolutna i stuprocentowa dobrowolność. Grasz i patrzysz, co by ci odpowiadało. Nie grasz, nie przeszkadzaj, nie kombinuj. Jeżeli coś ci w tym nie odpowiada po prostu nie przeszkadzaj. Daj nam zagrać.

"Od drugiego finału mamy zawodowych malkontentów"

Powtarzasz to co roku, a jednak co roku są tacy, którzy przeszkadzają.

Wspomniałeś o hejcie. I powiem ci, że oczywiście można byłoby także powiedzieć, że im gorzej tym lepiej. Co roku ten hejt jest. Chciałem zauważyć, że tylko pierwszy Finał nie miał żadnych uwag ze strony tych, którzy już rok później te uwagi mieli i mają też dzisiaj. Mówię o stronie prawej.

Pierwszy Finał, który, tak naprawdę, nie różni się od tego, który był rok temu. Zbieramy się, ja biegam po studiu i mówię, co się dzieje. Wtedy nie było puszek tekturowych, do których ludzie zbierali pieniądze, nie było identyfikatorów. Rok później już były.

Wiele rzeczy się od 33 lat nie zmieniło. Ale od drugiego Finału cały czas mamy takich zawodowych malkontentów. Wtedy krytykowali nas za tytuł naszego programu telewizyjnego. "Róbta co chceta, czyli rock'n'rollowa jazda bez trzymanki". To był zwariowany program w stylu Monty Pythona. Nie wierzyliśmy, że można to ująć na poważnie, w związku z tym sobie to odpuściliśmy. Trochę błąd, bo trzeba było już wtedy powiedzieć i tłumaczyć, o co w tym wszystkim chodzi. I nazwać to po naszemu. Myśmy sobie to odpuścili, więc to używanie się zaczęło. I od tych bzdur pisanych na temat tytułu programu skończyliśmy już teraz na groźbach karalnych.

No właśnie, w tym roku dostawałeś nawet groźby śmierci. Na szczęście odpowiednie służby reagują i kilka osób zostało już za to zatrzymanych.

Tak, ten proceder rozkręca się. Niedawno, jeszcze w czasach PiS-u, co tu dużo mówić, wszelkie nasze protesty trafiały jak kulą w płot. W ogóle nie było żadnego odzewu na wszelkiego rodzaju próby hejtowania nas, które przekraczały krytykę, a wchodziły w mowę nienawiści. Wszystkie takie nasze zażalenia nie były brane pod uwagę. Niska szkodliwość, nie ma tu znamion przestępstwa — taka była informacja zwrotna.

W czasach PiS, kiedy kierowaliśmy sprawę do sądu, to prawie za każdym razem, w pierwszej instancji przez te takie bite osiem lat mieliśmy odpowiedzi z sądu, że ja powinienem mieć grubą skórę. No to, moi drodzy, na słowo, że jestem hieną cmentarną, to jaką mam mieć grubą skórę? Jak nosorożec? Ja tego nie udźwignę po prostu. Pewne rzeczy przekraczają już w ogóle wszelkiego rodzaju wytrzymałość.

Jurek Owsiak i Bartosz Chodorowski w studiu WOŚP na błonach Stadionu Narodowego PAP/Leszek Szymański
Jurek Owsiak i Bartosz Chodorowski w studiu WOŚP na błonach Stadionu Narodowego

A słynna plastelina w Telewizji Polskiej I z tej plasteliny ja ulepiony? Cały program animowany, który pokazuje, jak kradnę pieniądze. To czym to jest, jeśli nie totalnym zniesławieniem. Mówieniem o tobie rzeczy, które nie są prawdziwe. Ta sprawa sądowa ciągnęła się bardzo, bardzo długo. Zakończyła się ukaraniem tych wszystkich ludzi — pani, która ulepiła to, pana, który był wydawcą i który prowadził wtedy ten program po dzienniku telewizyjnym.

Ale to trwa lata. W związku z tym hejt się też rozzuchwalił. I nie mówię tylko o mnie, mówię o ludziach, którzy bardzo często są osobami publicznymi, aktorami, artystami, ludźmi, którzy gdzieś w czymś działają i są narażeni na niesamowity hejt. Kiedy w rozmowie im mówiłem: zgłoś się to na policję, to się wycofywali. Nie wierzyli w jakąkolwiek skuteczność.

Może dlatego, że nie było też skutecznych narzędzi do ścigania hejterów.

Rozróżnić ten hejt jest momentami bardzo trudno. Mowę nienawiści od krytyki, groźby karalne od mowy nienawiści. I nie tylko my mamy z tym problem, ale także często sądy na całym świecie.

Ale wreszcie w Polsce wydarzyła się sytuacja bardzo dla nas ważna. Zgłosiliśmy pierwszą taką groźbę i była natychmiast przyjęta przez policję. To trwa, jesteśmy na komendzie 2,5 godziny składamy zeznania bardzo skrupulatne. Trzeba wszystko zapisać przeczytać, pokwitować i następnego dnia jakiś pan słyszy pukanie do drzwi. Pan z Nowego Sącza jest przywieziony do Warszawy. Jest przerażony, przeprasza, ma swoje wytłumaczenia.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Szymon Hołownia wsparł WOŚP. Zobacz, w jaki sposób

Także zgłaszamy to. Hejtujesz, musisz się liczyć z tym, że my to zgłaszamy i zostawiamy to Policji. Chciałbym, żeby tego nie było, ale jeżeli to już jest, to w tym momencie dziękuję Policji za skuteczne, bardzo zawodowe działanie i także w tym roku na Finale. Skorzystaliśmy i będziemy korzystali z ich możliwości walki w cyberprzestrzeni. Po raz pierwszy Policja dała nam możliwość takiej współpracy. A ich praca to jest absolutny profesjonalizm.

Sporo hejtu pojawiło się też po waszej akcji pomocowej dla powodzian. Pojawiły się też zarzuty, że nie rozliczyliście tej akcji pomocowej.

Zgadza się, hejt skupił się też na pomocy w czasie powodzi. Zadziałaliśmy, jak w czasie COVID, od razu. Powiedzieliśmy, że uruchamiamy nasze 40 mln zł. Że gwarantujemy, że te pieniądze będą, aby pomóc powodzianom. Nie mieliśmy zielonego pojęcia, jaka wielkość tej pomocy będzie potrzebna. Co będziemy musieli kupić, jak to będzie dalej wyglądało, co będzie najbardziej potrzebne tu i teraz. I uruchomiliśmy natychmiast zakupy rzeczy potrzebnych dla powodzian. Woda, jedzenie, podstawowe środki chemii gospodarczej. 23 ciężarówki takiej właśnie pomocy od razu wysłaliśmy do hubów, czyli do tych magazynów zorganizowanych przez system.

Zaraz potem ruszyła zbiórka pieniędzy. Ta zbiórka zakończyła się – my to mamy bardzo dokładnie na naszych stronach pokazane, ale już mam przed sobą kartkę – 32 066 009 zł i 2 grosze. Z tych pieniędzy kupowaliśmy kolejne transporty sprzętów, osuszacze, myjki ciśnieniowe, agregaty, reflektory, itd. Te pieniądze na bieżąco wydawaliśmy, także na sprzęt medyczny dla zniszczonego szpitala, głównie w Nysie, a potem w Kłodzku. Do tej pory z tych pieniędzy zbiórkowych wydaliśmy wszystkie. I już zaczęliśmy wydawać te 40 mln, które obiecaliśmy i z tej puli wydaliśmy 39 361 763 zł i 97 groszy.

I nasze dalsze zakupy to będzie sprzęt medyczny dla szpitala w Nysie. Planujemy, że to jest kilkanaście mln zł na sprzęty takie, jak rezonans magnetyczny, tomograf komputerowy, laboratorium, które zostało całe zniszczone. Ale dopiero te pieniądze wydamy, kiedy szpital się uruchomi w całości. On już pracuje. Tomograf komputerowy wynajęliśmy, kontenerowy, żeby mógł pracować, ale właściwy stanie w momencie, kiedy pomieszczenia będą gotowe.

Do tego dochodzą jeszcze zakupy dla 561 jednostek OSP i 19 stanic WOPR-u. To są prośby od tych wszystkich jednostek, które natychmiast ruszyły z pomocą i ich sprzęt uległ zniszczeniu. Często są to motopompy, agregaty, specjalne kombinezony, w których oni pracują w warunkach wodnych. Zebraliśmy wszystkie takie prośby o pomoc.

Państwowa Straż Pożarna wszystkie te prośby obejrzała i 561 wspomnianych jednostek OSP i stanice WOPR-u dostały glejt, że istotnie byli i pracowali przy powodzi. To są nasze kolejne zakupy, znowu na kilkanaście milionów zł, bo dokładną sumę będziemy wiedzieli, kiedy już sprzęt kupimy.

Prawicowe media uderzają w WOŚP. "Staram się nosić w sercu jak najmniej urazy"

Na tych właśnie zarzutach np. Telewizja Republika I inne tzw. prawicowe media zbudowały całą akcję przeciwko Orkiestrze…

Dokładne rozliczenie będzie w maju, kiedy powiemy ile na to wydaliśmy. Media prawicowe sobie to skróciły, a więc uznały, że 40 milionów zł to są pieniądze, które my powinniśmy natychmiast wydać m.in. na opał, na naprawę dróg, na naprawę mostów, na naprawę domów. I że te pieniądze leżą w Fundacji, a powinny być wydane natychmiast na pomoc dla ludzi, którzy utracili swoje dobra w czasie powodzi.

Nigdy, przenigdy, Fundacja nie kupuje takich rzeczy, jak opał w takiej sytuacji. Fundacja nie prowadzi działalności medycznej w postaci zakupu lekarstw albo wysyłania pacjentów na operacje poza granicami kraju. Dlatego te pieniądze są u nas na koncie i czekają na to, aby je wydać zgodnie z naszymi zasadami i z naszym statutem.

A media prawicowe sobie to szybko skróciły i powiedziały, że nie dość, że tych pieniędzy nie wydajemy, to poszły jeszcze dalej i powiedziały, że my niczego nie kupiliśmy. I to było piorunujące, tak krzywdzące. Bo to, co kupiliśmy, jest namacalne. Ludzie widzą w szpitalu, co już stoi. Widzą ten wielki kontener z tomografem komputerowym. Mieliśmy przez pięć tygodni nasz punkt w Lądku Zdroju, z którego wolontariusze wyjeżdżali, aby pomagać ludziom w tych zniszczonych domach. Mało tego, w Lądku Zdroju zostały nasze kontenery, jako jedyne na terenie powodziowym, w których były nasze toalety, prysznice, nasza pralnia.

To samo było w Stroniu Śląskim. Mówienie publiczne, że żadnej pomocy z naszej strony nie było, to tak, jakby ktoś powiedział, w żadnym polskim szpitalu nie ma żadnego urządzenia kupionego przez Fundację. Po raz kolejny nie wierzyliśmy, że w ogóle można taką bzdurę wymyśleć. Natychmiast zareagowaliśmy, oczywiście mówiliśmy o tym, że to jest nieprawda, natychmiast pokazywaliśmy, jak to wygląda, tłumaczyliśmy.

Dzieci, które leczą się na oddziale onkologicznym w dziecięcym szpitalu w Białymstoku, nagrały, wraz z muzykami Opery I Filharmonii Podlaskiej, piosenkę "Czerwone Okulary". Żeby pokazać cząstkę swego trudnego życia i podziękować tobie i całej Orkiestrze za wsparcie. Czy takie właśnie wzruszające inicjatywy napędzają cię do działania?

Wszystko to, co robimy, wręcz się składa z takich właśnie elementów. Mamy zdjęcia Chrisa Niedenthala. To słynny fotograf, autor jednego z najbardziej historycznych i rozpoznawalnych zdjęć ze stanu wojennego "Czas Apokalipsy". To nie jest zdjęcie, które można kupić od niego. A jest na naszej aukcji. Spowodowała to Natalia, która do mnie podeszła gdzieś niedawno i mówi: "ja mam dwójkę dzieci, te wszystkie dzieci korzystały z urządzeń, na których było serduszko. Bardzo dziękuję. To były bliźniaki i powiedziano mi, być może któreś z tych dzieci nie przeżyje i trzeba się na to przygotować. Przeżyły oba mają się bardzo dobrze. Bez tych urządzeń by się to nie udało." I to już mnie napędziło, piękna opowieść.

A potem mijają dwa tygodnie i ktoś mówi: "z jakąś panią rozmawiałeś, która ma dwójkę dzieci i ona zna Niedenthala i powiedziała, że namówi go, żeby dał zdjęcie na aukcję i co? No oczywiście, że dał. Będziemy też w studiu. I to są takie krótkie momenty. Także wiadomości od ludzi — trafiłem na oddział w szpitalu, a tam serduszka na sprzęcie.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kultowe zdjęcie, które nie jest na sprzedaż, trafiło na aukcję WOŚP. Fotograf tłumaczy dlaczego

Byliśmy też na wystawie w Desie. Obrazy przeznaczone na licytacje. Wielcy artyści. Od Abakanowicz po Roberta Żytnickiego. Piękna twórczość i to będzie licytowane w niedzielę. Łącznie z moimi rysunkami, które są szkicami do wszystkich finałowych designów. I podchodzi do mnie pan, mówi: ja tu jestem dyrektorem od spraw gospodarczych i bardzo dziękuję, bo moja żona pracuje w szpitalu i właśnie ostatnio dostała sprzęt, super, bardzo dziękuję.

I tak sobie pomyślałem: kurczę, fajnie się dzień zaczął, że ktoś dziękuję, a zarazem dziękuje nam, bo to my wszyscy to robimy. To napędza. Tak jak, te dzieciaki, które śpiewają. Ja się dopiero od ciebie dowiaduję, że jest taka piosenka. Czyli znowu ktoś chciał zaśpiewać, zagrać, zrobić teledysk. Sam chciał to zrobić. Nikt im tego nie kazał.

Staram się nosić w sercu jak najmniej urazy. Jak najmniej. I tego się uczę przez cały czas.

Podobne wiadomości
Archiwum wiadomości
  • Sandra Drabik
    Sandra Drabik
    Awans do trzeciej rundy. Szeremeta walczy o igrzyska
    8 mar 2024
    4
  • Żelazna Kopuła
    Żelazna Kopuła
    Departament Stanu USA: nie możemy bronić Ukrainy przy użyciu Żelaznej Kopuły
    9 mar 2022
    7
  • Park Gródek
    Park Gródek
    Polskie Malediwy zachwycają. Stromy klif, lazurowa czysta woda, czyli... park Gródek w Jaworznie [ZDJĘCIA]
    6 cze 2021
    4
  • Eur PLN
    Eur PLN
    Trzęsienie na rynku walutowym Forex: gigantyczna niepewność ...
    7 sty 2023
    2
Najpopularniejsze wiadomości tygodnia