Pete HEGSETH: Skończymy ze status quo

Gdy prezydent Donald Trump poprosił mnie o objęcie tej funkcji, powiedział jasno: „Pete, chcę, żebyś przywrócił Departamentowi Obrony jego podstawową misję wojenną”. Walka, siła bojowa, merytokracja, odpowiedzialność i gotowość – to fundamenty, do których wracamy – twierdzi Pete HEGSETH
.Dwa tygodnie, które spędziłem w Departamencie Obrony, były poważnym przypomnieniem – w kilku przypadkach szczególnie doniosłym przypomnieniem – wyjątkowej roli, jaką pełni Departament Obrony Stanów Zjednoczonych. Widziałem to w Biurze Sekretarza Obrony. Widziałem to u wielu osób, z którymi miałem okazję współpracować – niezachwiane przywiązanie do konstytucyjnego obowiązku, czyli ochrony Konstytucji.
Jedna administracja odchodzi, kolejna przychodzi, co może przynieść wiele zmian w zależności od wyniku wyborów – nowych przywódców, nowe rozporządzenia wykonawcze, nowe dyrektywy i ustawy.
Jednak tym, co wywarło na mnie największe wrażenie, jest profesjonalizm ludzi na wszystkich szczeblach – ludzi, którzy rozumieją, że służymy narodowi amerykańskiemu i obronie naszego kraju.
Jedną z rzeczy, które zaskoczyły mnie w Biurze Sekretarza Obrony, było regularne zatwierdzanie księgi rozkazów. To nie tylko formalność – sam wielokrotnie otrzymywałem rozkazy i wiedziałem, jak wielkie mają znaczenie. Dokąd jadę? Co oznacza ta misja? Jak długo tam zostanę? To było jak grom z jasnego nieba.
Każdy podpis to decyzja wpływająca na czyjeś życie – każda misja musi być istotna dla interesu narodowego i naszego departamentu. I do tego się zobowiązuję.
Prezydent Trump wyznaczył mi jasne zadanie: nie podtrzymywać status quo. Nasze podejście będzie niekonwencjonalne. Będziemy działać szybko, myśleć nieszablonowo i wprowadzać zmiany, by stworzyć poczucie pilności, które moim zdaniem powinno panować w tym departamencie. I nie mówię tego, by kogokolwiek urazić – ani tych, którzy byli tu wcześniej, ani tych, którzy są tu teraz czy nas oglądają.
.Nie muszę mówić, że żyjemy w bardzo niebezpiecznych czasach. Wokół rosną potęgi, które – gdyby miały taką możliwość – chętnie odsunęłyby siłę, zdolności i wartości Zachodu.
Ameryka stoi na pierwszej linii tego starcia. A my, noszący mundury Departamentu Obrony, mamy za zadanie tworzyć efekt odstraszania, który utrzyma amerykańską dominację.
Jest wiele państw, z komunistycznymi Chinami na czele, które dążą do budowy świata na własnych zasadach. Wielokrotnie mówiłem już o tym publicznie. Dlatego musimy działać szybko i adekwatnie. I to właśnie zamierzamy zrobić.
Jednym z elementów naszej strategii są trzy filary. Pierwszym z nich jest przywrócenie etosu wojska. Należy wrócić do podstaw. Naszą rolą jest odstraszanie, a jeśli zajdzie potrzeba, całkowite pokonanie i zniszczenie wrogów. Zadaniem Departamentu Obrony jest prowadzenie działań wojennych. Chcemy odnowić tę rolę. Stawiamy na gotowość bojową, śmiercionośność i zdolności operacyjne.
Rozmawiałem z dyrektorami West Point, Annapolis i Akademii Sił Powietrznych, aby ustalić, jak wzmacniamy tam te kluczowe zasady. Jak je wdrażamy od stopnia E-1 aż po O-10. Wiem, że w tej sali mamy oficerów do stopnia szóstego, których określa się jako „młodszych”. W moim świecie O-6 nie jest „młodszy”. Również pod tym względem jest to dla mnie nowa rola.
Kiedy byłem w Fort Bliss, poprosiłem, by żołnierze od stopnia E-7 wzwyż oraz oficerowie od stopnia O-3 lub O-4 wzwyż opuścili spotkanie. Pytałem osoby będące na misji przygranicznej, jak to wpływa na nich i ich rodziny. „Na czym polega Wasza misja?” – pytałem. „Czy jesteście włączani w działania? Jakie to przynosi efekty?”. Osobiście uważam, że takie doświadczenie zwiększa gotowość bojową poprzez udział rzeczywistej operacji, ale chciałem zrozumieć wpływ tego na różne aspekty służby.
Przywrócenie etosu żołnierza ma kluczowe znaczenie, co już widać w statystykach rekrutacyjnych. Widzimy entuzjazm i ekscytację młodych mężczyzn i kobiet, którzy chcą dołączyć do sił zbrojnych, ponieważ pragną być częścią najlepszej armii na świecie, zamiast zajmować się rzeczami, które zbyt często dzielą lub rozpraszają. Myślę, że widać to w wielu rozporządzeniach wydanych przez prezydenta, na których bazujemy. Może to rodzić pewne nieporozumienia. Dlaczego rezygnujemy z inicjatyw na rzecz różnorodności, równości oraz inkluzywności? Ponieważ naszym zdaniem zamiast budować jedność, tworzyły one w wojsku podziały.
.Mówiłem i będę mówił o tym otwarcie. Chcę być transparentny w stosunku do tej instytucji i każdego, kto w niej służy. Zamierzam mówić publicznie to samo, co mówimy prywatnie. Mam nadzieję, że to docenicie.
Uważam hasło „różnorodność jest naszą siłą” za najgłupsze w historii wojska.
Naszą siłą jest jedność, naszą siłą jest wspólny cel – niezależnie od naszego pochodzenia, wychowania, płci czy rasy. W tym departamencie będziemy traktować wszystkich równo. Będziemy traktować wszystkich sprawiedliwie. Z szacunkiem. Będziemy oceniać każdego pracownika na podstawie jego zasług oraz zaangażowania w pracę zespołu i realizację misji. Tak było. I tak będzie. Każde inne podejście ma na celu dzielenie i tworzenie sztucznych problemów.
W trakcie swojej kariery współpracowałem z niesamowitymi mężczyznami i kobietami ze wszystkich środowisk. Byli podczas moich wystąpień w Kongresie, byli w moim biurze; pracują ze mną i dla mnie. Ich wkład w rozwój kraju jest ogromny i doceniamy go na równi z innymi. Takie podejście będziemy stosować. To pierwszy filar – przywrócenie etosu wojownika.
Drugim jest odbudowa armii. Nasza baza przemysłu obronnego, procesy zakupowe, tempo wdrażania nowych technologii, analiza konfliktów na świecie – wszystko to wymaga poprawy. Musimy dopasować nasze wydatki do rzeczywistych zdolności i efektów. Realizujemy wiele kosztownych programów, które nie dają oczekiwanych rezultatów.
Mam tę przewagę, że nie reprezentuję żadnych interesów. Nie mam przeszłości związanej z żadnym systemem czy usługą. Jestem w tej kwestii neutralny. To oznacza, że będę celem ataków. Jestem na to gotowy. Musimy dostarczać najlepsze systemy tam, gdzie są potrzebne – do dowództw bojowych, by odstraszać i dawać sygnał, że jeśli dojdzie do walki, wygramy ją. I to zdecydowanie.
Dotyczy to także audytu Pentagonu. Marines już sobie z tym poradzili – ich skuteczność darzę wielkim szacunkiem. Chcemy, by przed upływem czterech lat Pentagon przeszedł pełny audyt. Amerykańscy podatnicy na to zasługują. Powinni wiedzieć, gdzie trafia ich 850 miliardów dolarów i czy pieniądze te są wydawane mądrze. Kiedyś wzywanie do audytu oznaczało podważanie instytucji. Uważam, że jest odwrotnie. Każdy niepotrzebny wydatek to dolary, które można zainwestować gdzie indziej – w odbudowę naszej armii, jak zobowiązał się prezydent Trump. Odbudowa naszego wojska jest kluczowa.
Trzecim filarem jest przywrócenie siły odstraszania. Niestety, w ciągu ostatnich kilku lat byliśmy świadkami wydarzeń, które stworzyły – czy to w rzeczywistości, czy tylko w wyobrażeniu – obraz amerykańskiej słabości. Mówię tu o Afganistanie, za który będziemy musieli odpowiedzieć, o 7 października, o wojnie w Ukrainie.
Rozmycie obrazu amerykańskiej potęgi rodzi chaos. Dlatego naszym celem jest odbudowa potencjału, zaczynając od naszej południowej granicy. Obrona ojczyzny jest fundamentem tych działań. Myślę, że w pewnym zakresie to zadanie przestało być postrzegane jako misja tego departamentu. Od dziesięcioleci skupiamy się na obronie cudzych granic, podczas gdy naruszana jest nasza własna.
.Wielu ludzi szuka u nas lepszego życia. Rozumiem to. Ale nie znamy tożsamości ani intencji milionów z nich – to poważne zagrożenie bezpieczeństwa narodowego.
Bezpieczeństwo granic to bezpieczeństwo narodowe. Jak powiedział prezydent, odzyskamy sto procent kontroli operacyjnej nad południową granicą. To priorytet tego departamentu. NORTHCOM wykonał świetną robotę w pierwszych tygodniach, wdrażając rozporządzenie o obronie terytorialnej i podkreślając, że jest to rdzeń narodowej misji obronnej.
Wykorzystamy istniejące procesy – które, szczerze mówiąc, nie są wystarczająco solidne – a także stworzymy nowe na rzecz trwalszej, bardziej skutecznej obrony i uszczelnienia południowej granicy, by wiedzieć dokładnie, kto wjeżdża do kraju i z niego wyjeżdża – i czy robi to legalnie.
Musimy też nadawać właściwe priorytety naszym zasobom na świecie. Mamy ich wiele, ale nie są nieograniczone. Dlatego jednym z ważniejszych zadań jest wzmacnianie pozycji naszych sojuszników i partnerów. Bez wątpienia musimy przewodzić światu. Prezydent Trump wyraził się w tej kwestii jasno. Ameryka na pierwszym miejscu – oznacza przede wszystkim dbanie o nią. Ale oznacza też wzmacnianie sojuszników, a poprzez to – zwiększanie naszej własnej siły.
.Oznacza to zagraniczną sprzedaż wojskową, ćwiczenia czy partnerstwa obronne. Ale jest to również sygnał dla niektórych krajów i regionów, że Ameryka nie może w nieskończoność brać na siebie odpowiedzialności za wszystko – zwłaszcza gdy okoliczności wymagają mądrego ustalania priorytetów i właściwej reakcji na największe zagrożenia.
Zobaczycie więc taką hierarchizację priorytetów, która – jak wierzymy – wzmocni, ożywi i zachęci naszych cenionych sojuszników do większego zaangażowania w podział obowiązków. Oni również muszą wziąć na siebie większą odpowiedzialność.
Prezydent Trump zabiegał o to na forum NATO podczas swojej pierwszej kadencji. Zamierzamy zrobić to ponownie. W przyszłym tygodniu udajemy się do Europy na spotkanie ministrów spraw zagranicznych NATO, aby porozmawiać z przyjaciółmi, którzy byli i nadal będą naszymi sojusznikami. Musimy też zachęcić ich do dalszego zwiększania zaangażowania w rozwój ich własnego przemysłu obronnego i podnoszenia wydatków na obronność. To samo musimy robić u siebie.
Podsumowując, zamierzamy wrócić do podstaw. Gdy prezydent Donald Trump poprosił mnie o objęcie tej funkcji, powiedział jasno: „Pete, chcę, żebyś przywrócił Departamentowi Obrony jego podstawową misję wojenną”. Walka, siła bojowa, merytokracja, odpowiedzialność i gotowość – to fundamenty, do których wracamy.
Kilka dni temu byłem w Akademii w Fort Bliss, gdzie rozmawiałem z 500 przyszłymi sierżantami. To oni wyznaczają standardy. A te zaczynają się już u podstaw – od wyglądu i dyscypliny po sprawność fizyczną i wymagania szkoleniowe. Wszystko to ma znaczenie. Małe rzeczy się liczą, bo ich lekceważenie prowadzi do większych problemów. Właściwe standardy i odpowiedzialność muszą obowiązywać na każdym poziomie, również na najwyższych szczeblach.
.Dlatego zamierzamy spojrzeć wstecz na to, co wydarzyło się w Afganistanie, i pociągnąć ludzi do odpowiedzialności. Nie po to, by karać, lecz by zrozumieć, co poszło źle i dlaczego nikt nie poniósł za to konsekwencji. To tylko przykłady. Niezwykle doceniam pracę, którą wykonujecie. Jestem zaszczycony, że mogę stanąć z Wami ramię w ramię. Nikt nie będzie pracował ciężej. Będziemy pracować transparentnie, słuchać Waszych uwag oraz działać sprawnie i z entuzjazmem. Dziękuję prezydentowi Trumpowi za jego przywództwo. Odbudujemy armię i skupimy się na żołnierzach.
Pete HegsethPierwsze wystąpienie 29. Sekretarza obrony Stanów Zjednoczonych, 7 lutego 2025 r.
Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 12 lutego 2025