Donald Trump przemówił. Nie przyznaje się do winy i zapowiada ...
Donald Trump przemówił po tym, jak został formalnie postawiony w stan oskarżenia. Nie przyznał się do winy i stwierdził, że Amerykanie byli "świadkami najbardziej niegodziwego i haniebnego nadużycia władzy w historii kraju". Powiedział, że jest "prześladowany politycznie, jak w faszystowskim lub komunistycznym" państwie. - Ze smutkiem patrzę, jak skorumpowany urzędujący prezydent aresztuje swojego czołowego przeciwnika politycznego na podstawie fałszywych i sfabrykowanych zarzutów - podkreślił i stwierdził, że Joe Biden "wraz z bandą zbirów, odmieńców i marksistów próbuje zniszczyć amerykańską demokrację".
Zobacz wideo Budka ostro o "lex Tusk". "Nie wiecie co z tym zgniłym jajkiem zrobić. Zostaniecie za to rozliczeni!"
Stwierdził też, że ustawa o szpiegostwie, na podstawie której postawiono mu zarzuty, "nie ma nic wspólnego z tym, że były prezydent legalnie przechowuje dokumenty", ale zarezerwowana jest dla "zdrajców i szpiegów". Trump powtórzył, że "miał pełne prawo", aby przechowywać dokumenty.
5 listopada 2024 roku [dzień wyborów prezydenckich - red.] sprawiedliwości stanie się zadość
- powiedział i dodał, jeśli wygra wybory prezydenckie, wyznaczy "specjalnego prokuratora", który zajmie się Joe Bidenem. - Wyznaczę prawdziwego prokuratora specjalnego, który będzie ścigał najbardziej skorumpowanego prezydenta w historii Stanów Zjednoczonych i całą mafijną rodzinę Bidena - zapowiedział.
Donald Trump postawiony w stan oskarżeniaWe wtorek Donald Trump został formalnie postawiony w stan oskarżenia w związku z zatrzymaniem po odejściu z urzędu dokumentów objętych klauzulą tajności. Prokuratura zarzuca byłemu prezydentowi, że bezprawnie przetrzymywał materiały dotyczące bezpieczeństwa narodowego i stosował obstrukcję.
Donald Trump pojawił się w sądzie federalnym w Miami po południu czasu lokalnego. Byłemu prezydentowi przedstawiono 37 zarzutów dotyczących zabrania przez niego z Białego Domu tajnych dokumentów, między innymi na temat programu nuklearnego oraz tajemnic wojskowych. Specjalny prokurator, który został powołany do zbadania sprawy, twierdzi, że były prezydent pokazywał te materiały nieuprawnionym osobom, a gdy rząd upomniał się o dokumenty, były prezydent nie chciał zwrócić, ukrywał i wprowadzał w błąd własnych prawników. Podczas wstępnego posiedzenia sądu Donald Trump nie przyznał się do winy. Sędzia nie nałożył na byłego prezydenta żadnych restrykcji, poza zakazem kontaktowania się ze świadkami. Podczas 47-minutowego przesłuchania polityk nie odzywał się.
Po ujawnieniu w ubiegłym tygodniu aktu oskarżenia Donald Trump wezwał zwolenników do protestów. Władze Miami zwiększyły środki bezpieczeństwa, spodziewając się dziesiątków tysięcy protestujących. Ostatecznie jednak przed budynkiem pojawiło się kilkuset zwolenników Donalda Trumpa, który twierdzi, że sprawa ma charakter polityczny. Prezydent Joe Biden nie komentuje sprawy. Biały Dom zapewnia, że w żaden sposób nie ingerował w dochodzenia.
***